- Czy jakoś to odwołała?

171 - Podkochujesz się w federalnym? - Luke... Uśmiechał się, a ona jeszcze bardziej się zdenerwowała. W końcu jednak powiedział szczerze i łagodnie: - Przyznaj, że ty i Quincy pasowaliście do siebie. Sprawa jest poważna. Możesz do końca życia nie znaleźć kogoś takiego. Ja tego doświadczyłem. - Akurat! - odpowiedziała. - Zrobiła nachmurzoną minę, ale Luke nie dał się nabrać. Zobaczył w jej szarych oczach wdzięczność, a może ulgę. Ktoś inny pomyślał, że jej i Quincy'emu mogło się ułożyć. Ktoś pomyślał, że taka sobie dziewczyna z małego miasta była godna agenta federalnego. Byłaś za dobra jak na to miasto - chciał powiedzieć. - Byłaś zbyt mądra, żeby resztę życia spędzić na patrolowaniu ulic i kontrolowaniu piątkowych meczów. Jasna cholera, jaki ja jestem z ciebie dumny! Ale nie wymówił tych słów. Wiedział, że ona nie potrafiłaby ich przyjąć. Kelnerka przyniosła dwie cole. Luke wziął swoją z uśmiechem. Rainie postawiła swoją na stole i, nieobecna, zaczęła obracać ją w dłoniach. - To jest chore - mruknęła. - Luke, tam ktoś jest. Nie znamy jego nazwiska. Nie mamy rysopisu. Nie mamy nawet pojęcia, jaki związek może mieć z Quincym. Wiemy tylko, że jest bardzo inteligentny i że postępuje http://www.lagodnarehabilitacja.info.pl/media/ - chciałam... zostać... gimnastyczką... Mmm... Mmm... - Masz ciało sportsmenki. - Przesunął dłonią wzdłuż jej boku, podziwiając jej kształty. Lubiła biegać, podobnie jak on. Nagle wyobraził ją sobie na białej pościeli i musiał wziąć się w garść. Tylko powoli! - Brałaś lekcje?-spytał łagodnie, odnajdując pierwszy guzik jej bluzki i rozpinając go bez pośpiechu. 206 - Lekcje? - Gimnastyki. - Mmm... Pocałował ją u nasady szyi. - Nie... - Oglądałaś zawody? - Przesunął wargami po jej obojczyku, w tym samym

Może powinien kupić sobie jakieś zwierzę? Rybkę, papużkę, kota, coś, co nie wymagałoby zbyt dużo troski, a co przy końcu każdego dnia pozdrawiałoby go radosnym okrzykiem, a nawet jazgotem. Przeżyłby brak mebli i dzieł sztuki na ścianach. Jego matka umarła, kiedy był bardzo młody, i całe jego życie pozbawione było tych delikatnych elementów. Ale cisza... Cisza mu doskwierała. Sprawdź Doug James nie odpowiedział od razu. Popatrzył na nią przeciągle zupełnie nieprzenikliwym wzrokiem. Ona nie odwróciła oczu, chociaż serce waliło jej jak młotem, a dłonie zacisnęły się w pięści. - Idę z powrotem do ucznia - powiedział spokojnie. - Nie wrócę. - Przykro mi... - Wyjeżdżam z tego stanu. Nie będziesz mógł mnie znaleźć. - Dobrze, Kimberly. - Nie jestem taka łatwa jak moja matka. - Tamten kursant naprawdę potrzebuje moich instrukcji. - Wiesz, że była uroczą kobietą? Chociaż nie była wychowana w zgodzie z założeniami kobiecej rewolucji. Może w małżeństwie powinna była bardziej się starać. Ale kochała nas, starała się ze wszystkich sił i zawsze