– Tylko bez frazesów. Zrobiłam, co zrobiłam. Teraz zamierzam za to odpokutować.

- Dwie kawy - zamówił. - Jedna czarna, druga ze zbyt dużą ilością śmietanki i cukru. - Nie potrzebuję kawy. Potrzebuję wyjaśnień. - Z kawą pójdzie łatwiej - odpowiedział i nie wydusił z siebie ani jednego słowa, dopóki kasjerka nie zjawiła się z kawą. Wtedy zaproponował, żeby wyszli na zewnątrz, do stolika wśród drzew, którego wcześniej nie zauważyła. Mieli do przejścia spory kawałek, ale i tak za mało, żeby Rainie zdążyła się uspokoić. - W porządku - ogłosiła, gdy tylko usiedli przy stole. - Quincy, co jest grane? Zacznij mówić albo obleję cię tą kawą ze zbyt dużą ilością śmietanki i cukru. Quincy podmuchał na gorący napój. Teraz widziała wyraźnie, że cienie pod jego oczami znacznie się pogłębiły, jakby nie spał od wielu dni. Zabawne, w zeszłym roku to ona wyglądała jak śmierć, a Quincy robił jej wykłady o odżywianiu i odpowiedniej ilości snu. Powtarzał jej, że stres to jeden z lepszych powodów, dla których należy dbać o stan umysłu. Ciekawe, czy dziś Quincy uznałby ten wykład za coś bardzo dziecinnego. 95 - Słyszałaś o czymś takim jak kradzież tożsamości? - spytał lakonicznie. Rainie usiadła. Zaczęła popijać kawę. Przytaknęła. - Jeden człowiek kradnie tożsamość drugiego. W dzisiejszych czasach http://www.lagodnarehabilitacja.info.pl wykonał gest, jakby szukał lepszych słów. – Ale agresja fizyczna jakoś do niego mi nie pasuje. Danny jest maniakiem komputerowym, a nie łobuzem. Gdyby chciał się odegrać na szkole czy w ogóle na dorosłych, wydaje mi się, że wymyśliłby coś sprytniejszego. Może włamałby się do szkolnej bazy danych i zrobił bałagan w ocenach. Albo dostałby się do sieci wydziału komunikacji i odebrał prawo jazdy Vander Zandenowi. Coś pomysłowego. Po prostu... po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żeby posunął się do morderstwa. – Danny od najmłodszych lat miał do czynienia z bronią – powiedziała Rainie. – Zna się na niej nie gorzej niż na komputerach. – Domyślam się. – Ale Mann nie wyglądał na przekonanego. – A co z panem Avalonem? – Zgłosił się po ciało. Zdaje się, że planuje nabożeństwo za duszę córki. – Ach tak? – Mann znowu wydawał się zaskoczony. – Musiałem źle zrozumieć. Melissa jest jedynaczką? Co za cios dla rodziców. Rainie zaczęła odpływać myślami. Tak jak przypuszczała od początku, Richard Mann

Miał rozpięty kołnierzyk, widać było gęste kręcone włosy na piersi. Prze¬ sunęła po nich dłonią. Oparła rękę o jego klatkę piersiową i poczuła rytmicz¬ ną mocną pracę serca. - Quincy - szepnęła, żeby się nie poderwał i nie próbował jej zastrzeli -To ja. Westchnął ciężko przez sen, po czym odwrócił się na prawy bok, tyłem Sprawdź – Sądzicie, że drań się domyślił? – wyszeptał Sanders. Rainie omiotła spojrzeniem kilka wozów i szesnastu kręcących się w pobliżu policjantów. – Boże, ale jakim cudem? – A może kierownik pójdzie tam osobiście, zapuka? – zasugerował Sanders. – A gdy tylko drzwi się uchylą, wtargniemy do pokoju. Quincy spojrzał w okno recepcji. Hotelarz miał białą koszulę mokrą od potu i chwiał się na nogach. – Nie sądzę. – Ja to zrobię – zaproponowała Rainie. Wszyscy wbili w nią wzrok. Wzruszyła ramionami. – Słowo daję, że nie chcę dostać kulki w łeb. Ale czy widzicie w tym gronie jakąś inną kandydatkę na pokojówkę? – Wskazała tłumek mężczyzn. – Tak właśnie myślałam. Pięć minut później próbowała naciągnąć zbyt małą szarą bluzeczkę na kamizelkę