Jeden z młodszych słoni zatrzymał się i kopnął malucha w łeb. Ten upadł. Zapłakał. Spróbował jeszcze raz. Dwa inne słonie odwróciły się w jego stronę. Podbiegł do nich. Powaliły go na ziemię. Dźwignął się, ale one znów go powaliły. Z uporem podchodził, płacząc, płacząc i płacząc. One zaś przewracały go na twardą, zeschniętą ziemię. Potem odwróciły się i ciężko ruszyły w drogę. - Biegnij, malutki, biegnij - wyszeptała Rainie. Łzy spływały jej po policzkach. Mały słoń ogromnym wysiłkiem podniósł się na nogi. Muchy krążyły nad otwartymi ranami. Jedno oko miał tak spuchnięte, że nic nim nie widział. Dziewięć godzin życia, same bolesne doświadczenia... Ale on walczył, żeby przetrwać. Zrobił jeden krok. Potem następny. Ruszył w ślad za stadem, ale już się nie odzywał ani nie zbliżał, żeby inne słonie go nie poturbowały. Trzy godziny później słońce zniżyło się nad horyzont, a stado znalazło niewielką kałużę. Słonie kolejno wchodziły do wody. Komentator twierdził, że słoniątko czeka, aż najpierw one się wykąpią. Rainie odetchnęła z ulgą. Sytuacja musiała się wyjaśnić. Zwierzęta znalazły wodę, nie czuły się już zagrożone, więc mogły pomóc sierocie. Mały 27 http://www.izolacja-dachu.info.pl Rainie leżała u jego boku. Czekała na coś. Strach. Pola żółtych kwiatów. Spokojnie płynące strumienie. Miejsca, do których uciekała myślami. Prawie cały czas czuła ciepło ciała Quincy'ego na swoim boku. Przypomniała sobie, co czuła w czasie ich wspólnego ostatniego wieczoru. Pożądanie. Prawdziwe, autentyczne pożądanie. Nie sądziła, że jeszcze było ją na to stać. Quincy nigdy by cię nie skrzywdził - powiedziała Kimberly. Rainie wiedziała o tym. Może więc nie rozumiała samej siebie? Ludzie potrafią krzywdzić. Mogą bić pięściami, znęcać się, dręczyć, mogą robić nawet gorsze rzeczy albo umrzeć i zostawić człowieka na pastwę losu. Człowiek może się bronić. Może nawet zabić napastnika, stając się tym, kto zadaje ból. Człowiek może zacząć karać samego siebie, ponieważ jego matka nie żyje, a ktoś przecież musi przejąć rolę dręczyciela. Człowiek może więc
- To pierwszy frazes, jaki usłyszałam z pana ust. Myślałam, że pan ich w ogóle nie zna. W każdym razie zarejestrowałam to. Doktor Andrews też się uśmiechnął. - Pani wyjeżdża, prawda? Domyślam się, że przyszła tu pani, żeby mi o tym powiedzieć. Strategiczne wycofanie się to jedna ze sprawdzonych metod postępowania. Sprawdź Portland, Oregon Wponiedziałkowe popołudnie prywatny detektyw Lorraine Conner usiadła przy zawalonym papierami biurku, wystukała kilka liczb na klawiaturze swojego starego laptopa i skrzywiła się na widok wyniku wyświet¬ lonego na ekranie. Powtórzyła operację, ale wynik był ten sam. Popatrzyła ponuro. Jej budżet pozostawał niezmiennie kiepski. Cholerny program! Cholerne pieniądze! Cholerny upał! I cholerny wentylator. Kupiła go w zeszłym tygodniu, a już się psuł. Aby zaczął działać trzeba go było dwa razy uderzyć. Zrobiła to i wreszcie poczuła delikatny podmuch. Chryste, jak ta pogoda ją dobijała! Poniedziałek, trzecia po południu. Na zewnątrz słońce prażyło i zapowiadał się kolejny rekord upałów w Portland. Teoretycznie w Portland nie zdarzają się takie upały jak na Wschodnim Wybrzeżu i klimat nie jest tu