Temperze obraz ten coś poruszył, dotarł do głębi jej istoty,

Chloe nie przestawała krzyczeć. Straszliwy, świdrujący w uszach wrzask dosłownie ścinał krew w żyłach. - Idę! Izabela wbiegła do kuchni. Drzwi do ogrodu stały otworem. Kahli rzucił się jej na spotkanie, nie przestając ujadać. Wyraźnie czymś rozdrażniony pomknął naprzód. Krzyk zdawał się wznosić ku górze, otaczał ją ze wszystkich stron niczym pisk spłoszonych mew nad oceanem. - Chloe, idę! Izabela była już w ogrodzie. Chloe przestała krzyczeć. Izabela otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Z tyłu, w otwartych drzwiach kuchni stała nieruchomo Flic, boso, tylko w bawełnianej koszulce, ze wzrokiem utkwionym w plecy siostry i w coś jeszcze... 133 Na kamiennym tarasie twarzą do dołu leżała Karolina. Wciąż oniemiała Izabela wyciągnęła przed siebie rękę z rozcapierzonymi palcami, jakby chciała powstrzymać kogoś... coś? Chloe stała niczym wrośnięta w ziemię, nie odrywając oczu od http://www.infekcjeintymne.edu.pl/media/ - Masz kiepski dzień? - zagadnęła Shey. - Nie, skąd - odparła Parker. - Gdyby tak było, wystarczyłoby zadzwonić do tatusia i wyżalić mu się. A on zaraz by się postarał, by wszystko było dobrze. W końcu jestem księżniczką, mogę mieć wszystko, czego tylko zapragnę. - Parker? - Shey popatrzyła na przyjaciółkę badawczo. Znała ją bardzo dobrze, domyślała się więc, że Parker zaraz wybuchnie. Szkoda, że nie ma Cary. Ona znacznie lepiej sobie radzi z takimi sytuacjami. Dużo lepiej. Shey starała się rozszyfrować, co kryje się za zaciętą miną przyjaciółki. Z pewnością chodziło o faceta. O Jacea? Pewnie tak. Wiele na to wskazuje. Shey znała taką minę.

— Czy po powrocie zachodziłaś jeszcze do salonu? — spytała Tempera. — Oczywiście. Panowie wstąpili na szampana, a ja wypiłam lemoniadę. — W takim razie to tam zostawiłaś torebkę. — Idź zaraz i przynieś ją — poprosiła lady Alaine. — Sprawdź - Musisz jak najprędzej wypchnąć to z głowy. Jesteś zdolna, znajdziesz nową... lepszą pracę, gdzie docenią twój talent. Wzruszyła ramionami. - Mniej więcej to samo mówił Bianco. - Niech ci to da na piśmie. Kiedy przyszło do wstawania, okazało się, że Kat chwieje się na nogach. Matthew zamierzał odprowadzić ją do domu i zostawić przed drzwiami, ale najpierw nie mogła trafić kluczem do zamka, a potem - ledwie przekroczyła próg - rzuciła się w stronę łazienki, przewracając po drodze deskę do rysowania, więc postanowił zaczekać, aż dojdzie do siebie. - Przepraszam - powiedziała, wchodząc do kuchni, gdzie Matthew zdążył już znaleźć kubki i kawę. - Niestety, nie