niewiele, żeby to udowodnić. Nic już jednak nie

wie. Ciekawe, skąd w odróżnieniu od innych macie tak dobrą orientację w całej sytuacji? Westchnęła. RS 173 - Odpowiedź jest prosta, mieliśmy już tutaj do czynienia z wampirami. A skąd ty znasz prawdę? Też już się z tym zetknąłeś? Gdzie? - Wszędzie - rzekł krótko. - W wielu różnych miejscach na świecie, ale teraz rozmawiamy o tym, co jest tu i teraz. - Ach, rozumiem... Podjąłeś się zadania uwolnienia świata od wampirów? - Nie sądzę, by jakiejkolwiek osobie mogła udać się podobna sztuka. Podobnie jak wszystkie inne istoty, wampiry mają silnie rozwinięty instynkt przetrwania, w dzisiejszych czasach niektóre z nich przyjęły strategię ukrywania się na widoku i żyją w społeczeństwie jako gospodynie domowe lub maklerzy giełdowi. Moim głównym zadaniem jest dopadniecie konkretnego wampira. - O? To ciekawe. - Tego, który był w Transylwanii, wybrał Mary na swoją ofiarę, a teraz najprawpodobniej znajduje się w Nowym Orleanie. Nazywają go http://www.honda-fan.net.pl choć najwyraźniej znali ją i to bardzo dobrze. Żaden z nich specjalnie się nie przejął. Ralph był niski, przy swojej muskulaturze wydawał się kwadratowy. Jim przeciwnie, tak wysoki, że jego mięśnie wydawały się mniejsze, niż były w rzeczywistości. No i ani grama tłuszczu. Ricky Esteban mieścił się pomiędzy nimi dwoma - średniego wzrostu, bardzo atrakcyjnie zbudowany. Powiedział Kelsey, że jakieś dwa tygodnie temu spędzili z Sheilą wieczór w mieście i od tego czasu jej nie spotkał. Patrzył na Kelsey z wyrazem zdziwienia w bursztynowych oczach. - Wiesz - powiedział. - Sheila nie jest osobą,

zimna, jak się tego spodziewał. Mocno otoczył ją ramionami, odwzajemniła uścisk, przycisnęła wargi do jego ust. Dygotała jak w febrze. Po chwili poczuł jej miękkie, mocno drżące wargi na swojej szyi. Serce zabiło mu mocnej. Czyli jednak... Nigdy nie potrafił jej się oprzeć, nigdy nie umiał odmówić. I teraz umrze przez nią. Sprawdź odskoczyła na bezpieczną odległość. Odwrócił się do Bryana, ten wykorzystał okazję i ciął go przez pierś. Nie zabił wampira, lecz zdołał go osłabić. Władca odsunął się, bacznie obserwując oboje, po czym wydał z RS 312 siebie przeraźliwy krzyk, jakby w ten sposób chciał porazić przeciwników i zmusić ich po poddania się. Bryan tylko się uśmiechnął. - To ja powinienem cię torturować. To ja powinienem cię wykrwawić w odwecie za całe cierpienie, jakie spowodowałeś. Ale znacznie ważniejsze jest to, żebyś wreszcie zginął. Chociaż nie ukrywam, że chętnie obdarłbym cię ze skóry, poćwiartował i upiekł na wolnym ogniu.