na nia niewinnie.

marlboro. -Droga została czasowo zamknieta. Policja i towarzystwa ubezpieczeniowe badaja te sprawe. Nie doszło do zderzenia, w ka¿dym razie tak im sie wydaje. Mercedes zjechał z drogi po jednej stronie zbocza, a cie¿arówka po drugiej. Oba przerwały barierki i wjechały w drzewa, ale cie¿arówka eksplodowała, zanim kierowca zda¿ył wysiasc. - Cholera - mruknał Nick. - Biedny facet. Alex tylko prychnał. - Wszedzie pełno policji. Wypytuja, wesza. Czekaja, a¿ Marla odzyska przytomnosc, ¿eby usłyszec, jaka jest jej wersja wydarzen. -Zmarszczył brwi i ponuro wpatrywał sie w ciemne wody zatoki. - Jesli oka¿e sie, ¿e to ona wjechała na drugi pas, moga ja oskar¿yc o nieumyslne spowodowanie smierci. Jeszcze... jeszcze nie zajałem sie tym od strony prawnej. To... to jest koszmar. Dla nas wszystkich. W to Nick wierzył bez zastrze¿en. Gdyby sytuacja nie była naprawde powa¿na, Alex nigdy by tu nie przyjechał. Cholera. Deszcz spływał mu po twarzy. Otworzył samochód, siegnał do srodka i znalazł dwie ostatnie puszki piwa Henry. Z jednej zdjał resztki folii i rzucił ja Aleksowi, potem otworzył druga http://www.hale-magazynowe.net.pl/media/ Mo¿e nas okłamuja. - Niemo¿liwe... To znaczy, byłoby to bardzo dziwne. - Czy¿by? - Tak! Po co mieliby to robic? Podejrzewaja mnie o cos? - spytała Marla. W tej chwili telefon na jej kolanach nagle zadzwonił. Odebrała odruchowo. - Halo? - Marla, wstałas ju¿? To dobrze. - Głos Aleksa brzmiał dziwnie ostro. - Własnie rozmawiałem z detektywem Paterno. Charles Biggs zmarł dzis rano. - Och, nie. - Miała wra¿enie, ¿e zaraz rozsypie sie na kawałki, ¿e nie bedzie w stanie nad soba zapanowac. A wiec teraz ju¿ niejedna, ale dwie osoby nie ¿yja. - Marla? Wszystko w porzadku? Chciałem tylko

Eugenia kroiła mieso, tylko jej brwi uniosły sie powoli. Alex rzucił serwetke na stół. - Oczywiscie. Kiedy tylko Phil sie zgodzi, bedziesz mogła robic wszystko, na co ci przyjdzie ochota. A poza tym, czy Joanna ju¿ cie tu nie odwiedziła? - Tak, ale ja jej nie pamietałam. - Marla patrzyła kolejno Sprawdź Już miała przewrócić stronę, ale imię Marii przykuło jej uwagę. Czy Lydia nie mówiła, że córka Marii sprawia jej mnóstwo kłopotów? Jej dziewięcioletnia córka? Czy Lydia nie płakała, rozmawiając z Marią przez telefon? Shelby miała wrażenie, że jej serce przestało bić. No i co z tego? Nie wyciągaj pochopnych wniosków, mówiła sobie. To tylko zbieg okoliczności. Ale okręciła się na krześle i, trzymając latarkę w zębach, przeszukiwała szufladę, aż natrafiła na teczkę Marii. Była grubsza niż teczki jej braci. Shelby wstrzymała oddech i ją otworzyła. W środku znajdowała się kolorowa fotografia dziecka - Shelby domyślała się, że wykonano ją na potrzeby szkoły. - Elizabeth - powiedziała. Łzy wezbrały jej w oczach, kiedy wpatrywała się w dziewczynkę o dużych ząbkach, z niebieską wstążką w kręconych brązowych włosach. Na opalonej skórze wyraźnie odznaczały się piegi, a turkusowe oczy patrzyły wprost w aparat fotograficzny. Shelby serce krwawiło z powodu tych wszystkich zmarnowanych lat, ale zdobyła się na drżący uśmiech przez łzy.