– Jaki wybór, Sandy? Danny nie należy już do nas. Decyduje o nim prawo, a ja znam tego

się poza strefą rażenia. Wreszcie to my zyskamy przewagę w jego grze. 161 Kimberly i Quincy zgodzili się z nią. Rainie wróciła do swoich notatek. - Mam też drugą osobę, którą powinniśmy sprawdzić. Według Zane'a, sponsorem Mandy w AA był jej szef Larry Tanz, właściciel restauracji, w której pracowała i ona, i Mary Olsen. Nic o nim nie wiem, ale biorąc pod uwagę dziwne zachowanie Mary oraz fakt, że pan Tanz znał zarówno Mary, jaki Mandy... - Warto się nim zająć - dokończył Quincy. - Poprosiłam mojego nowego znajomego Phila de Beersa, żeby go sprawdził. Wiesz - dodała poważnie - on pija kawę z dodatkiem whisky. Przy tym moja skłonność do śmietanki i cukru wygląda dość niewinnie. Quincy i Kimberly wybałuszyli oczy. W tej chwili wyglądali jak ojciec i córka. Rainie przewróciła kartkę w notatniku. - Ponadto znam pseudonimy, którymi posługiwał się sprawca. W Fila¬ delfii używał nazwiska Tristan Shandling. Quincy, trzeba sprawdzić baza danych twoich dawnych spraw. Może coś znajdziemy. Natomiast dwadzie¬ ścia miesięcy temu w Wirginii, kiedy na spotkaniach AA zaprzyjaźnił się http://www.grundomat.pl/media/ Zdał sobie sprawę, że myśli o dawnych czasach, kiedy byli świeżo po ślubie i spędzali całe godziny, gawędząc i chichocząc na sofie. Zawsze podziwiał rozsądek żony i sposób, w jaki pozwalała mu się czuć silnym, choć przez całe życie odgrywał rolę słabeusza, który nigdy nie potrafił zostać bohaterem na boisku. Pamiętał, jak bardzo pociągała go, zanim do Bakersville przybyła Melissa Avalon ze swoim olśniewającym uśmiechem. Przed piątą podjął już decyzję. Popełnił błąd, osobistą pomyłkę. Miał nadzieję, że żona nigdy nie będzie musiała się dowiedzieć, jak bardzo ją zranił. A teraz chciał powrotu dawnego życia. Dojeżdżali do domu. Pierwszym niepokojącym sygnałem był nieznaczny ruch, który Steven zauważył kątem oka. Po chwili tylna szyba eksplodowała gradem szkła. – O Boże – krzyknęła Abigail. – Schyl się! – rozkazał Steven.

Danny przyspieszył. Miał teraz broń i dokładnie wiedział, co z nią zrobi. Przecież nie był głupi. Tuż po siedemnastej trzydzieści dyrektor Steven Vander Zanden wjechał na zaokrąglony podjazd przed swoim domem. Abigail siedziała obok męża, trzymając go za rękę. Od strzelaniny wyraźnie czuła potrzebę fizycznej bliskości. Częściej gładziła go po policzku, przytulała się podczas snu. Sprawdź W ośmiopiętrowym budynku nie było windy. Wdrapanie się na górę powinno zająć ojcu parę minut. Powinna coś zrobić. Przytyć z pięć kilogramów. Przespać cztery doby z rzędu. Łyknąć buteleczkę witamin, by przywrócić blask niedomytym jasnym włosom. Bluza z napisem FBI wisiała na niej jak na kołku. Rozciągnięty podkoszulek odsłaniał wystające obojczyki. Stała pośrodku kuchni, aż jej ojciec wreszcie zapukał do drzwi. Nie chciała otwierać. Nie mogłaby wyjaśnić dlaczego, ale nie chciała otwierać drzwi. 122 Znowu pukanie. Serce waliło jej jak młotem. Powoli przeszła przez kuchnię. Powoli otworzyła drzwi mieszkania. Ojciec z poważnym wyrazem twarzy stał przed drzwiami w towarzystwie kobiety, której Kimberly nigdy nie widziała. - Tak mi przykro - powiedział ochryple.