-Wyszedłeś dla nas z domu - powiedziała Laura.

prawdziwym zwycięzcą. Nie do pobicia. Wystarczyło, że skinął palcem i miał wszystko, czego zapragnął. Skrzywił się z niechęcią. Obraz młodego, głupiego bufona zniknął mu sprzed oczu. Jeszcze jeden powód, żeby jej nie zatrudniać. Nagle przypomniał sobie, jak zareagowała na wiadomość o śmierci senatora Jacobsona. Biedne dziecko, naprawdę się tym przejęła! Było mu z tego powodu bardzo przykro. Zatrzymał się na czerwonych światłach . Był już na tyle blisko domu, że zaczął myśleć o Kate. Kiedyś patrzyła na niego w taki sposób, jak dzisiaj Julianna. Jakby mógł jej dać gwiazdkę z nieba. Sprawiała, że czuł się prawdziwym zwycięzcą. Kiedy to się skończyło? Kiedy przestał być jej bohaterem? Od czasu tej historii z dzieckiem, pomyślał, marszcząc z namysłem czoło. Wraz z pojawieniem się Emmy wszystko w ich domu stanęło na głowie. Zmieniły się światła i Richard skręcił w Lakeshore Drive. Wjechał na podjazd prowadzący do domu i pomachał sąsiadce, która przycinała mirt na grządkach. Kate siedziała na górnym balkonie i czytała, a dziecko spało w swoim łóżeczku. Richard zaparkował samochód, wziął skórzaną torbę i wysiadł. http://www.granulaty-tworzyw.info.pl zaawansowany w robocie, jak kiedy zaczynał ją o szóstej. Ponownie włączył kalkulator. JEDNA DLA PIĘCIU 97 Malinda siedziała w kuchni przy stole i układała listę zakupów. Pobrzękiwaniu naczyń w zmywarce towarzyszył szum pełnej ręczników suszarki. Były to jedyne odgłosy w całym domu. Chłopcy dawno już leżeli w łóżkach. Przypomniawszy sobie, że skończył im się płyn do prania, umieściła go na liście, dopisując na marginesie „o podwójnej mocy". Papier toaletowy, płyn do prania, płatki kukurydziane dla Patryka, owsiane dla

maleńka? – Cudownie. Zrobiła się taka duża, że już byś jej nie poznała. Wczoraj przewróciła się z brzuszka na plecy i była z siebie bardzo dumna. – Przywieź ją tutaj kiedyś. Chętnie się z wami spotkam. – Ellen zmieniła ton na bardziej oficjalny: – Ale chyba nie chcesz teraz rozmawiać o Emmie, prawda? Sprawdź do książki. Dopiero wtedy spojrzał na Helenę. – Co mówiłaś? – Chcę zapalić. Mogę na chwilę wyjść? – Boże broń! – Potrząsnął głową i spojrzał w stronę stojącej na samym końcu Kate. Nie była sama. Na rękach trzymała dziecko. Chyba dziewczynkę, sądząc z różowego wdzianka. Córkę Richarda! Luke z trudem zdusił w sobie bolesną złość. Czy to możliwe, że mógł być jeszcze zazdrosny? Ściągnął brwi, maskując niechęć i gniew. Czyżby Kate nie zrozumiała? Nie odpowiadał na jej telefony z jednego powodu. Nie chciał już jej widzieć. Nie miał ochoty rozmawiać... Kłamiesz, zganił siebie w duchu. Nie odpowiadałeś, bo właśnie