Powoli podnosiła się z łóżka, więc nie słyszała dokładnie

- Flic już poszła po jakieś narzędzie - odrzekła Sylwia. Kahli zaczął ujadać gwałtownie i krążyć dookoła. Chloe pobiegła do schronu i załomotała w drzwi. - John! Jesteś tam? Pies nie przestawał szczekać. - Cicho, Kahli - uspokajała go Sylwia. Chloe kręciła głową. - Nic nie słychać. Wróciła Flic, wymachując czymś nad głową. - Znalazłam coś w rodzaju łomu. - Przebiegła obok babki i podała żelastwo Matthew. - Pośpiesz się, on mógł dostać ataku serca. Sylwia wysunęła się naprzód i odciągnęła Chloe na bok. - Zróbmy mu miejsce. Teraz wszystkie się cofnęły i tylko obserwowały go pilnie. - Co za cholerstwo! - Matthew pchnął mocno drzwi, chrząknął i wsadził łom w wąską szczelinę, próbując ustawić spaczone wrota na właściwym miejscu. - No, prawie... - Naparł jeszcze raz, aż wreszcie puściły. - Poczekajcie, sam tam zajrzę. 294 http://www.gim2sl.edu.pl/media/ Ericha Lehrera i wyjechała z nim do Zurichu. Po zbyt wielu latach znoszenia jego niewierności ze względu na dobro córki ostatecznie się rozwiodła i zabrała jedenastoletnią Karolinę z powrotem do Londynu. - Gdybym nie wytrzymała, Groosi, mogę się przenieść do ciebie? - spytała ją Imogen ostatniej nocy. To pieszczotliwe przezwisko było pozostałością po szwajcarskich latach Sylwii. Wprawdzie nigdy nie opanowała skomplikowanego języka Schwyzertusch, ale nie zależało jej, by nazywano ją „babką", „babcią" czy „babunią". Groosi pasowało do jej poczucia humoru i wszystkie trzy wnuczki szybko to zaakceptowały. - Oczywiście, że wytrzymasz.

nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - Tak! - powiedział Tanner i podbiegł do barierki balkonu. - Powiedziała: „tak"! - zawołał do muzyków na scenie. Orkiestra urwała w pół taktu i zaczęła grać nowy utwór. Bardzo klasycznie brzmiącą piosenkę country. Shey wybuchnęła śmiechem. Sprawdź sobie tylko grilla w ścisłym gronie rodzinnym. - Przypuszczam, że Richard miał smykałkę do węgla drzewnego - rzucił lekkim tonem Matthew. - Jeśli chodzi o ścisłość, to wręcz przeciwnie - uśmiechnęła się Karo. - Był absolutnie nieprzydatny. Nigdy nie rozgrzał należycie węgla, bo brakowało mu cierpliwości, a potem dolewał nafty i zawsze się bałam, że w końcu sam się podpali. - Pewnie mnie to spotka, ku radości Imo. Karolina westchnęła. 95 Z wielką ostrożnością przygotowywał się do tych urodzin. Odpowiednio wcześniej zapytał Karolinę, jakiego rodzaju prezent powinien kupić Imogen.