Przerażona, że tym razem to już koniec małżeństwa, zwierzyła się ze swoich lęków Liz. Przyjaciółka uspokoiła ją, że skoro skończyła szesnaście lat, sama będzie mogła zdecydować, z kim chce zostać. Gloria zaczęła już nawet snuć marzenia, jak to będzie, mieszkać z ojcem, uwolnić się od matki, od jej wiecznych podejrzeń i ciągłej krytyki.

nie potrafią pływać? Jean nie przystała na tę propozycję, ponieważ uznała, że Niania jest zbyt ciężka. Opadłaby na samo dno i nigdy więcej by jej nie ujrzeli. — No dobra, w takim razie nie zepchniemy jej — zgo- dził się Bobby. Na chwilę zapadła cisza. Ponad głowami siedzących przemknęło kilka ptaków, puszystych kuleczek przecina- jących smugami niebo. Mały chłopiec niepewnie pedało- wał po żwirowej dróżce, przednie koło rowerka chybotało się lekko. — Szkoda, że nie mam roweru — zamruczał pod nosem Bobby. Chłopiec przejechał obok nich, wychylając się mocno na boki. Po drugiej stronie jeziora otyły mężczyzna wstał i wyczyścił fajkę, stukając nią o oparcie ławki. Zamknął książkę i ruszył wolno ścieżką, wycierając z czoła pot wiel- ką czerwoną chustką. — Co się dzieje z Nianiami, gdy są już stare? — zapy- http://www.gabryjaczyk.com.pl - Rozumiem. - Mądrze zrobiłaś, wysyłając taśmę filmową senatorowi, a mnie list. Jednak to, przykre, że nie ufałaś mi wystarczająco. - Chodziło o moje życie. Miałam powody, by nie ufać pojedynczemu człowiekowi - odrzekła, a jej wzrok powędrował ku Bryce'owi, który wyglądał tak, jakby miał zamiar chwycić ją za gardło. Pomyślała, że wszystko stracone. - Powinnaś przyjechać i poddać się przesłuchaniu... - Znam procedurę - rzuciła. - Stawię się, ale nie teraz. - To rozkaz, Caldwell. - Nie mogę go wykonać. Patterson mruknął coś po drugiej stronie linii. - To kiedy się pojawisz? - spytał w końcu. - Nie wiem. Muszę mieć trochę czasu - powiedziała i rozłączyła się. W pokoju zaległa cisza. Klara próbowała zapanować nad roztrzęsionymi nerwami. - Nie mogę uwierzyć, że kazałeś mnie sprawdzać - rzekła wreszcie.

jej o tym poinformować. Stała za nim pełna napięcia, gdy kamerdyner anonsował gości przybywających na kolację u Hargrove'ów. Z trudem nad sobą panowała, choć nawet Rosę skorzystała z jej nauk i umiała w takiej sytuacji nie okazywać zdenerwowania ani zakłopotania. - Wszystko dobrze, Lex? - spytała szeptem podopieczna. Musiał ją zdradzać wyraz twarzy, skoro nawet zaabsorbowana sobą siedemnastolatka Sprawdź Bryce pomyślał, że jeśli wyjedzie, nigdy więcej jej nie zobaczy. A mogła do niego należeć. - W tym problem, że nie każdy nadaje się do opieki nad Karoliną. Świadczy o tym przypadek ostatniej niańki. - Co masz na myśli? - Wróciłem wcześniej do domu i zobaczyłem, że dziecko leży zapłakane, mokre, brudne i głodne. Nie wiadomo, co jeszcze ta kobieta mu zrobiła. - Miało jakieś ślady na ciałku? - spytała wzburzona Klara. - Na szczęście nie. - Wyciągnąłeś jakieś konsekwencje? - Nie miałem żadnych dowodów. Zwolniłem ją, zadzwoniłem do agencji i zatrudniłem nową opiekunkę, ale mała płakała, ilekroć zbliżał się do niej ktoś obcy. - Przy mnie nie płakała. - No właśnie! - Zachowujesz się nie fair. Bryce wiedział, że tak jest. Nie chciał przyznać, iż zatrzymuje Klarę dla czegoś więcej niż tylko dla dobra własnego dziecka. - Możesz znaleźć kogoś innego - ciągnęła Klara, choć sama nie bardzo wiedziała, dokąd się uda, jeśli stąd wyjedzie.