gdy wszyscy będą jeszcze w mieście. - Więc to kolejne pożegnanie. - Mam nadzieję, że nie. - Żałował, że nie może chwycić jej w ramiona i przełamać zapamiętałego uporu. - Pragnę, żebyś za mnie wyszła, Alexandro, lecz nie będę cię więcej błagał. Przeczytaj list. Gdybyś miała ochotę na podróż, będę w Balfour House do dziesiątego sierpnia. - Wsunął rękę przez pręty, ale nie podała mu swojej. - Następnym razem ty będziesz musiała mnie prosić. - Uśmiechnął się blado. - Tyle że ja powiem „tak”. Po jej gładkim policzku spłynęła łza. - Nie poproszę. - Mam nadzieję, że poprosisz. - Ruszył w stronę Fausta. - Zobaczymy się wkrótce. To rozstanie okazało się najtrudniejszą rzeczą w jego życiu, ale przynajmniej wiedział, że zrobił wszystko, co mógł. Jeśli Alexandrze nie zależy na nim tak bardzo, jak jemu na niej... Zostało mu jeszcze dużo czasu na zadręczanie się takimi pytaniami. Dotarłszy do pierwszego zakrętu, obejrzał się przez ramię, lecz panny Gallant już nie było przy bramie. Alexandra wsunęła list do kieszeni pelisy i pobiegła do głównego budynku szkoły. Nie chciała, żeby Lucien zobaczył ją płaczącą jak dziecko. Oczy całkiem zaszły jej łzami, tak że nie zauważyła przyjaciółki i wpadła na nią w drzwiach. - Och! Przepraszam - wykrztusiła. http://www.gabinet-terapeutyczny.com.pl pewne podejrzenie. - Milordzie, czy to lord Kilcairn pana namówił, żeby pan ze mną zatańczył? - zapytała, gdy spotkali się przy kolejnej figurze. Na widok osłupiałej miny Ellisa Alexandra skarciła się w duchu za zbytnią śmiałość i brak taktu. Damy nie powinny zadawać tak bezpośrednich pytań, zwłaszcza osobom o wyższej pozycji społecznej. To wszystko wina Luciena Balfoura i jego złych manier. - Ja... na ogół nie trzeba mnie namawiać, żebym poprosił do tańca piękną kobietę, panno Gallant. Spojrzała mu w oczy. - Na ogół - powtórzyła. - Cóż, dziękuję, ale ten gest nie był konieczny. Nie muszę tańczyć z przystojnymi dżentelmenami, żeby dobrze wypełniać obowiązki wobec panny Delacroix. Na twarzy lorda Beltona odmalowało się zaskoczenie.
- Niech to diabli! - wybuchnął Belton. - No, dobrze. Myślę o ożenku. Lucien patrzył na niego bez słowa przez długą chwilę. - Dlaczego? - Mam dwadzieścia sześć lat i... tak mi przyszło do głowy. - Wiem, rodzinne obowiązki i tak dalej. Nic dziwnego, że Robert nie chciał z nim rozmawiać na ten temat. Wszyscy znali jego Sprawdź Alexandrze dreszcz przebiegł po plecach na dźwięk aksamitnego głosu. Lecz w pojedynku na słowa hrabia jej nie pobije. Już ona do tego nie dopuści. - Ryszard Trzeci z pana, prawda? Kilcairn uśmiechnął się w taki sposób, że zaparło jej dech w piersiach. - „Gdy więc nie mogę jak tkliwy kochanek W tych dniach uciechy godzin moich spędzać, Postanowiłem na łotra się zmienić, Dni tych rozkosze nienawiścią zatruć.”1 Potrząsnęła głową zaskoczona. - Nie, raczej zły król, który zamyka młode, bezbronne bratanice w wieży, a potem skazuje je na śmierć. - Okrutnik. - Na pewno pan wie, jak pana widzą. - Tak, a pani również, panno Gallant? Na pierwszy rzut oka tak. Teraz przyszło jej jednak do głowy, że okrutnicy nie cytują