Stare, wysokie okna były wypaczone i otwierały się z trudem.

Chyba trafiła na jedno z tajnych spotkań Sinclaira. Osiem ostatnich nocy spędził razem z nią, więc narady musiał odbywać w innym czasie. Raptem ogarnęła ją złość. Nadal jej nie ufał. W dodatku całkiem ją omotał, skoro nie zauważyła, że wciąż jeszcze spotyka się z kolegami. - Chodźmy - ponaglił. Oparła się o niego plecami i poruszyła biodrami. - A w stajni jest źle? - zapytała głośno. - Brudno i niewygodnie. - W głosie Sina brzmiało zniecierpliwienie. - Na pewno znajdziemy lepsze miejsce. Opowiesz mi, jak minął dzień. - Nie chcę rozmawiać. - Schyliła się nisko. - Och, kochanie, chyba mam kamyk w bucie. - Ty mała... Do domu. Natychmiast. - Obiecałeś mi kolejną lekcję. - Sama uczysz się dostatecznie szybko. - Objął ją w talii i wyprostował. - W domu nie będziemy musieli się spieszyć. Przyciągnął ją mocno do siebie. Victoria wyczuła http://www.eszambabetonowe.info.pl – Świetnie sobie radzisz. Jedź. Lekko dotknęła kuli spoczywającej w kieszeni. Na pewno istniało jakieś proste wyjaśnienie tego incydentu, podobnie jak i wszystkich pozostałych. Wyjazd do Wyomingu to po prostu zwykła wakacyjna wycieczka. Miejscowi nadal mówili o babci Sebastiana Redwinga ,,wdowa Daisy’’, a pozostałości farmy nazywali ,,starym domem Wheatonów’’. Lucy poznawała jej historię stopniowo, po kawałku. Daisy Wheaton spędziła w żółtym domu nad Strumieniem Joshui sześćdziesiąt lat wdowieństwa. Miała dwadzieścia osiem lat, gdy jej mąż utonął, ratując chłopca, który wpadł do pobliskiego wodospadu. Było to wczesną wiosną.

- Nie musisz tego robić, przecież wiesz. Powiedziałem ci. Będę się trzymać z daleka. Siedziała nieruchomo. Nawet nie drgnęła. Pierce zapatrzył się w dal. - Choć trudno udawać - wyszeptał. Doskonale wiedziała, że to szczera prawda. Sprawdź wykrzywił lekki uśmiech, w głowie zakręciło się jej mocniej niż w czasie szalonego tańca. - Vixen, Lucy, pozwólcie, że przedstawię wam Sinclaira Graftona, markiza Althorpe - powiedział William. - Althorpe, lady Victoria Fontaine i panna Lucy Havers. Markiz przyjrzał się Vix badawczo, po czym ujął jej dłoń i złożył głęboki ukłon. Gdy w taki sam sposób przywitał się z Lucy, Victorię przeszyło nieznane do tej pory ukłucie zazdrości. Nie chciała dzielić się swoim nowym odkryciem. Z nikim. - Proszę przyjąć moje kondolencje z powodu