wygrana.

drodze - powiedział Walt. Nick zauwa¿ył, ¿e dziewczyna mówiła o Aleksie, u¿ywajac jego imienia, jakby sie dobrze znali. O co w tym wszystkim chodzi? - Kto to mógł byc? - Nie wiemy - przyznał Nick, choc lista podejrzanych znacznie sie skróciła, a na jej czele znajdował sie teraz jego brat. Na sama mysl o tym zrobiło mu sie zimno. Mo¿e w tej chwili Alex jest z Marla. - A co to za „swietny układ”, o którym mówił Robert? - spytał Walt. - O Bo¿e... - Julie sie zawahała. Znowu zaczeła obgryzac paznokiec, niewiele z niego zostało. - Teraz, kiedy wiem, ¿e ci wszyscy ludzie sa spokrewnieni, to takie dziwne. Ja... ja có¿, w pewnym sensie zwiazałam sie ze starszym me¿czyzna, kiedy byłam w Cahill House. On... ja... podobałam mu sie. Wtedy byłam skłócona z Robertem z powodu dziecka, a ten me¿czyzna... był dla mnie miły. Dobrze mnie traktował. Mama sie o tym dowiedziała i strasznie sie wsciekła. Skontaktowała sie ze znajomym prawnikiem i zaczeła sie odgra¿ac, ¿e pozwie 387 http://www.endometrium.biz.pl/media/ 21 Nick nadal mu nie ufał. Popijał piwo i próbował przestac myslec o kobiecie, która niemal zrujnowała mu ¿ycie. Patrzył na wiszacy nad najwe¿szym odcinkiem zatoki most, który umo¿liwiał ruch samochodowy wzdłu¿ wystrzepionej linii wybrze¿a, ale oczyma duszy cały czas widział Marle... zachwycajaca, rozesmiana, dowcipna Marle. - Oprócz tego, ¿e mo¿e stracic pamiec, nic jej nie bedzie? - Poza tym, ¿e nie bedzie ju¿ wygladała tak jak przedtem? - To nie ma znaczenia. - Dla niej bedzie miało. Nick ¿achnał sie. - Có¿, stac was na chirurgie plastyczna. Mówie o

- Niewykluczone. Poprosiłam ju¿ te pielegniarke, Betty Zimmerman, ¿eby przyszła zrobic portret pamieciowy z pomoca naszego rysownika. Pielegniarz niewiele sobie przypomina. Był zajety pacjentka, wiec nie zda¿ył przyjrzec sie temu człowiekowi. Ale zobaczymy, co wyniknie ze spotkania pielegniarki z rysownikiem. Mo¿e jeszcze dzis sie czegos Sprawdź nas ma swoje własne ¿ycie. - Ale udało nam sie poczac dziecko. - Cos tu nie pasowało. - Tak. - Usmiechnał sie i pod warstwa wytwornych manier Marla dostrzegła slad chłopiecego wdzieku. - To nam sie udało. Chodz. Masz racje, ju¿ czas, ¿ebys zobaczyła tego małego diabełka. - Poprowadził ja do znajdujacych na koncu sypialni podwójnych oszklonych drzwi. Za nimi znajdował sie malutki pokoik pomalowany na niebiesko. Sciany do połowy wysokosci pokrywała tapeta z motywem zwierzat i Arki Noego. Ten pokój wydawał sie zamieszkany i ciepły. W sam raz dla małego dziecka. W katach upchnieto miekkie poduchy i