lat...

J.T. przytulił się do niej i zapytał: – Czy ty lubisz Sebastiana? – Sama nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Jest ranny, a ja próbuję mu pomóc. – Pogładziła chłopca po plecach. Wciąż jeszcze był spocony po grze w siatkówkę. – Czy nadal udaje Clinta Eastwooda? – zapytała Madison. – Nie sądzę, żeby udawał kogokolwiek. W każdym razie nie ma już brudnego kapelusza i kowbojskich butów. – Czy mogę go zobaczyć? – zapytał J.T., odrywając się od niej. Lucy podniosła się. – Rano. A teraz wszyscy pójdziemy pod prysznic. Ja pierwsza. Poczytaj sobie jakąś dobrą książkę, dobrze? Pocałowała syna i córkę, a potem, pomimo zmęczenia, zeszła na dół i jeszcze raz zajrzała do Sebastiana. – Śpisz? – zapytała szeptem, stając na progu. – Nie. – Potrzebujesz czegoś? Poczuła na sobie jego wzrok, ale nie mogła dostrzec jego http://www.ekorekcja-wzroku.edu.pl/media/ To było zupełnie co innego. Nie byłam za nie odpowiedzialna. - Co ty opowiadasz? Czym różni się zabawa z dziećmi Federica od tego, co robiłaś w Haffali? - Jennifer wzruszyła ramionami. - Oczywiście, że Paolo i Arturo żyją w zupełnie innych warunkach niż tamte, uciekające przez wojną dzieci, ale idea jest taka sama. Dzieci potrzebują kogoś, kto poświęci im czas i uwagę. Ty doskonale się w tym sprawdzisz. Jesteś odpowiedzialna, przekonałam się o tym na własne oczy. Radzisz sobie nawet w bardzo trudnych sytuacjach. - Jennifer umilkła, a po chwili dodała: - Chyba że jest jakiś inny powód, dla którego wolisz trzymać się od nich z dala. Albo z dala od Federica. Bingo. Pia wbiła oczy w ekran, by Jennifer nie widziała

wyczerpująca praca. Doskonale o tym wiedziała. A przecież dawały tak wiele, że każdy trud był tego wart. Choćby nocna rozmowa z Benjaminem. Pocieszanie go, usypianie... przecież to jedna z najszczęśliwszych chwil w jej życiu. Sprawdź - Na pewno szczęśliwszy byłby pan w Paryżu ze swoimi przyjaciółkami. O tej porze roku na pewno jest tam pięknie. - W Londynie też jest pięknie. - Ale nikt tutaj pana nie lubi! I nikt nie wie, że w ciągu ostatnich pięciu lat omal nie zginął z tuzin razy, służąc krajowi! Udał, że wygląda przez okno, żeby nie dostrzegła gniewu w jego oczach. - Nie mają pojęcia, jaki jestem czarujący - odparł gładko. - Przepraszam - powiedziała cicho, kładąc mu rękę na ramieniu. - To było okrutne z mojej strony.