komputera szumiał cicho, na odgrodzonych od siebie niskimi

- Och, zawsze. - Pragne ciebie. 278 Otulone satyna ciało Marli zesztywniało nagle. Schyliła głowe, wbijajac wzrok w podłoge. - Ale ciagle mi nie ufasz. - Czemu miałbym ci ufac? - spytał i postapił krok w jej strone. Obiecywał sobie, ¿e jej wdzieki nie zrobia ju¿ na nim wra¿enia, ¿e ju¿ zawsze bedzie zachowywał bezpieczny dystans, ale z ka¿dym dniem bardziej go do niej ciagneło, bardziej go intrygowała. Ciagle powtarzał sobie, ¿e powinien zachowac ostro¿nosc, ale prawda była taka, ¿e pragnał jej dotykac, całowac ja i piescic. Dotrzec do najgłebszych warstw jej zachwycajacej kobiecosci. - Czy a¿ tak bardzo cie zraniłam, wtedy, pietnascie lat temu? - spytała, patrzac na krople deszczu spływajaca po szybie. - To była moja wina. - Podszedł jeszcze bli¿ej. - Ale ty mnie teraz karzesz. - W jaki sposób? http://www.ebadaniapsychologiczne.edu.pl/media/ 130 jest tylko żartem? Och Boże, kto mógłby być taki okrutny i dlaczego? Dotknęła ściany basenu, zrobiła fikołka pod wodą i zawróciła. Pruła wodę coraz szybciej. Jej umysł nagle zrobił się bardzo przejrzysty. Przypomniała sobie zdjęcie Elizabeth, jedyną fotografię córki, jaką widziała. Kiedy dopłynęła do drugiej ściany basenu, ten obraz ustąpił miejsca wizerunkowi Nevady. Shelby przypomniała sobie, jak łatwo było się z nim kochać ostatniej nocy. Wydawało jej się, że to jest takie naturalne, takie właściwe... och, nie może myśleć o ich seksie. Ma na głowie ważniejsze sprawy. Pomyśl, Shelby, pomyśl. Jesteś inteligentną kobietą. Jak zamierzasz odszukać swoje dziecko? Jest jakiś sposób. Musisz tylko na niego wpaść. Kolejny raz przepłynęła długość basenu. Przewróciła się na plecy i zaczęła swobodnie się unosić, wpatrzona w niebo. „Można się założyć, że sędzia wie, gdzie przebywa twoja córka”. Stary sędzia Cole Okropną starą duszę miał

ruszyc, czuła, ¿e znowu zaczyna tracic kontakt z rzeczywistoscia. - Kochanie...? Alex westchnał, zniechecony. Puscił jej dłon, która bezwładnie opadła na łó¿ko. - To nie ma sensu. - Oczywiscie, ¿e ma - powiedziała Eugenia spokojnie. - Sprawdź sie teraz mniejsza, drobniejsza ni¿ jeszcze przed chwila. Nick wiedział, ¿e to czyste szalenstwo, ale nagle miał ochote ja 78 pocieszyc, powiedziec, ¿e wszystko jakos sie uło¿y, szybko jednak przypomniał sobie, gdzie jest jego miejsce. Poza tym mieli do czynienia z Marla, a ona zawsze sama sobie poradzi. A jesli nie, to przecie¿ ma me¿a. Najwy¿szy czas skonczyc te farse. - Słuchaj, pojade ju¿ - zwrócił sie do Aleksa. Ostatni raz spojrzał na kobiete le¿aca w łó¿ku i wyszedł z pokoju. A teraz jak najdalej od rodziny. I od Marli. Bo¿e, musi od niej uciekac, jak najdalej. Jednak współczuł jej, nic nie mógł na to poradzic. Kiedys