Marla czuła, ¿e musi ja przeprosic.

Rzucił słuchawke i podniósł kołnierz. Znad oceanu wiał zimny, porywisty wiatr. Co za dupek. Poczekaj, ty draniu. Minał kilka przecznic, przebiegł przez ulice tu¿ przed tramwajem i wmieszał sie w tłum turystów na Fisherman's Wharf. Kostka ciagle jeszcze go pobolewała, przypominajac, ¿e nie udało mu sie załatwic Marli. Naprawi to, i to ju¿ niedługo. Sprzedawcy głosno zachwalali swie¿e kraby i goraca zupe rybna. Ponad szum samochodów i głosy turystów wybijał sie od czasu do czasu przeciagły ryk lwów morskich. Powietrze było czyste i zimne. 339 Palac papierosa, zrównał sie z para starszych Azjatów, skulonych na wietrze, i zwolnił kroku. Cały czas myslał o Marli. Ksie¿niczka. Piekna i bogata. I goraca. Najgoretsza cipka, jaka zdarzyło mu sie miec. Kiedys wydawało mu sie, ¿e ja kocha. Ale zawsze był durniem, jesli chodziło o kobiety. Teraz ona wywnetrza sie przed tym detektywem, do którego pojechała razem z tym... bratem. Czy to z nim widział ja http://www.earanzacja-wnetrz.com.pl Marla, rozczarowana, wsuneła krzesło z powrotem pod biurko. - A mo¿e wiesz, gdzie przechowywałam moje osobiste rzeczy, zdjecia z dziecinstwa albo zdjecia Cissy, z czasów, kiedy była mała? - Oczywiscie. - Rozjasniła sie Carmen. - To akurat wiem. - Naprawde? - ucieszyła sie Marla. To ju¿ cos. Niewiele, ale zawsze cos, co mo¿e jej pomóc odzyskac własna przeszłosc. - Wszystkie albumy ze zdjeciami sa w bibliotece. - Mo¿e powinnam je przejrzec. Aha, i jeszcze jedno... wiem, ¿e to zabrzmi dosc dziwnie, ale czy mogłabys oprowadzic mnie po domu?

rzeczywiscie dopiekłam Marli. - Bo sypiałas z jej me¿em. - I zrobiłam cos, czego ona nie mogła ju¿ dokonac. Wydawało mi sie nawet, ¿e... ¿e Alex lubił chodzic ze mna do łó¿ka, ¿e czekał na to. Było w nim cos, jakis gniew, kiedy... kiedy mnie całował. Jakby... jakby te¿ chciał sie na niej Sprawdź - Przestan! - krzykneła, szybkimi ruchami wmasowujac szampon we włosy. Odkreciła zimna wode, by przepedzic lubie¿ne mysli. Dobry Bo¿e, gotowa wpedzic sie w jeszcze wieksze szalenstwo. - O ile to mo¿liwe - mrukneła, zakrecajac wode i wycierajac sie do sucha wielkim recznikiem. Wyszła z łazienki z mocnym postanowieniem, ¿e nie bedzie ju¿ myslec o Nicku, ale wspomnienie jego nagiego torsu, twardego brzucha i opadajacych d¿insów nie dawało jej spokoju. Wło¿yła spodnie i sweter, musneła rzesy tuszem, przejechała szminka po wargach i wgniotła troche pianki w swoje niesforne loki. Targały nia sprzeczne emocje - wstyd, niedowierzanie, zakłopotanie, ale tak¿e zadowolenie i nadzieja. Wiedziała, ¿e