- Chyba tak. - A także dumny, powiedziałabym. Dlatego okropnie go krępowało, że przynoszę mu herbatę do łóżka, a jednak mi pozwolił. To właśnie miałam na myśli, mówiąc, że to nie w jego stylu. - Na pewno jest bardzo wdzięczny za pomoc. - Dla mnie to przyjemność, że mogłam mu się choć trochę zrewanżować. - Pani Khan uśmiechnęła się znowu. - Mój mąż zupełnie nie zna się na ogrodnictwie, a dzięki pomocy Johna nasze rabatki są naprawdę piękne. - Z pewnością. Myśli pani, że może przyjmować wizyty? - O tak, bardzo się ucieszy, ale, jak już mówiłam, na razie śpi. Właściwie to akurat wychodziłam, żeby przynieść trochę cukru, bo Johnowi się skończył. - On strasznie dużo słodzi, prawda? - Więc może zechcesz zaczekać chwileczkę w dużym pokoju? Potem zaparzę dla nas herbatę i zobaczymy, może John się obudzi. 311 - Będzie mi bardzo miło. Cała spięta, pozwoliła wprowadzić się do saloniku. Powiedziała sąsiadce Johna, że nie musi się śpieszyć z jej powodu, bo jest bardzo http://www.e-szambabetonowe.net.pl - Łatwo powiedzieć... - Matthew aż do przerwy nie zdawał sobie sprawy, że znów cały drży. - Jeśli pan pozwoli, chciałbym poruszyć jeszcze raz sprawę gwiazdkowych prezentów i czeku za wynajem garażu pańskiej żony. - Dlaczego? - Dlatego, że teraz, kiedy toczy się oficjalne śledztwo, Malloy będzie raczej mniej skłonny do poruszania tematów, które nie wiążą się bezpośrednio z głównym zarzutem. Ja natomiast uważam przypomnienie ich za korzystne na dłuższą metę z naszego punktu widzenia: okaże się, że nie po raz pierwszy został pan wrobiony. - Hughes uśmiechnął się łagodnie. - Może Malloy się zorientuje, że coś tu brzmi fałszywie. - A jeśli uzna to za kolejne dowody na to, jaki ze mnie łajdak? - Podniesienie sprawy drobnych grzeszków może nie uczyni z pana
- Czemu miałaby cię nie polubić? - Bo nie każdy jest do tego skłonny - zauważył delikatnie Matthew. - Izabela cię pokocha choćby za to, że mnie kochasz - odrzekła, całując go, żona. - Może nie lubi zamieszania. - Bardzo łatwo nawiązuje kontakty. Sprawdź możliwość, że urocza skądinąd gospodyni może być niezupełnie zadowolona ze zmienionej liczby domowników Karo i w związku z tym uprawiać prywatną dywersję, Matthew wątpił, czy posunęłaby się do tak dziecinnych sposobów. Natomiast tego rodzaju psikusy pasowały w sam raz do rozdrażnionych nastolatek. Nadal uważał za absurd wypytywanie domowników o parę przesyłek, dlatego też po prostu kupił kolejne karty, zadzwonił do bliźniaków z wyjaśnieniem, zapłacił za prezenty, zgodnie z wymaganiami, kartą kredytową i siedział cicho. Potem okazało się, że giną także przesyłki przychodzące. W dni powszednie Matthew opuszczał dom przed nadejściem listonosza, ale pewnej soboty podniósł z wycieraczki pocztę i znalazł list ze swojej ambasady z pretensjami, że nie odpowiedział na ich