Objęła go nogami. Zacisnął zęby i powoli opadł w dół. Starał się być

35 Wirginia Zaraz ci powiem, co powinieneś wiedzieć, Quincy. - Glenda otworzyła teczkę z aktami, zatknęła ołówek za ucho i na nowo zaczęła przemierzać dwuipółmetrową salę konferencyjną. Bez komentarza przyglądał się jej niespokojnym ruchom. Dochodziła piętnasta w niedzielne popołudnie, prawie dwadzieścia cztery godziny od ataku Montgomery'ego, a wciąż odmawiano im do niego dostępu. Najpierw Montgomery twierdził, że potrzebuje natychmiastowej opieki lekarskiej. Trudno było z tym dyskutować, biorąc pod uwagę stan jego kolana i prawej ręki. Na sali chirurgicznej naprawiono uszkodzenia kolana. Potem lekarze stwierdzili, ze Montgomery potrzebuje czasu. Chodziło o to, żeby środki znieczulające przestały działać. Później jednak, zresztą na osobistą prośbę Montgomery'ego, podano mu solidną dawkę morfiny. Twierdził bowiem, że cierpi z bólu. Potrzebował leków, potrzebował pomocy medycznej, potrzebował odpoczynku. Wszyscy wiedzieli, że nie można go przesłuchać, dopóki jest pod wpływem leków. Nawet gdyby się uparli i przesłuchali go, pierwszy lepszy sędzia wycofałby jego sprawę z wokandy. Ostatecznie jednak Albert Montgomery miał pewne uzdolnienia. Potrafił wstrzymać postępowanie. Ale wraz z upływem kolejnych godzin wszyscy http://www.e-projektydomow.com.pl zamierzała cackać się z bandziorami. Miała dość gówniarzy, którzy nosili przy sobie broń, nie mając pojęcia, czym jest śmierć. – Zabawimy się, Charlie. Ja będę zadawać pytania, a ty odpowiadać. Quincy jako ekspert oceni, czy mówisz prawdę. Jeśli nie spodobają mu się twoje odpowiedzi... albo jeżeli znowu mnie wkurzysz... zabieram się za twoją kurtkę. Będziesz pyskował, kurtka straci rękaw. I tak dalej. Jasne? – To tylko głupia kurtka. Mogę sobie kupić nową. – Dobra. – Rainie otworzyła scyzoryk i przytknęła ostrze do kołnierza. – Czekaj, czekaj! – Oddychał ciężko, a na jego górnej wardze zalśnił pot. Chłopak mógł mówić, co chciał, ale Quincy i Rainie wiedzieli, że trzymają go w garści. Stara kurtka z symbolem gangu motocyklowego na plecach była niezbędnym elementem kostiumu twardziela, na którego kreował się Charlie Kenyon. Bez niej czuł się nagi. Tak samo mogli zabrać Supermenowi pelerynę.

– Rozmawiałeś kiedy z Dannym o zabijaniu? – Gadaliśmy o różnych rzeczach. – Charlie. – Wymownie spojrzała na kurtkę. Chłopak zacisnął szczęki. Wydawało się, że teraz zamilknie na dobre. Ale gdy Rainie zbliżyła scyzoryk do kołnierza, znowu skapitulował. – No dobra. Chcesz wiedzieć? Czasem marzę o tym, żeby zmieść to cholerne miasteczko z powierzchni ziemi. Marzę, żeby dostać w swoje ręce wielką bombę atomową i powiedzieć: Sprawdź zamówić piwo budweiser light, ale go nie pić. Trochę rozmawiali. Dużo rozmawiali. Boże, jak dobrze go znów widzieć. - Jak idzie twój interes? - spytał Quincy w połowie deseru, kiedy wyczerpali wszystkie mało istotne tematy. - Dobrze. Niedawno dostałam licencję. Numer 521 - to ja. - Prowadzisz prywatne śledztwa? - Czasami. Mam kontakt z paroma obrońcami. To oni namówili mnie do zrobienia licencji. Teraz mogę częściej dla nich pracować: sprawdzam świadków, robię rekonstrukcje miejsc zbrodni, analizuję raporty policyjne. Sporo czasu spędzam przy biurku, ale to lepsze niż sprawy o zdradę małżeńską. - To brzmi ciekawie. - Jest raczej nudno! - zaśmiała się Rainie. - Godzinami tkwię podłączona do Sądowej Sieci Informacyjnej stanu Oregon. Pewnego ekscytującego