Otworzył drzwi na strych i omiótł szybkim spojrzeniem małą powierzchnię. Najwyraźniej

Luke westchnął ciężko. Rainie pokręciła głową. A agent federalny opadł na oparcie fotela, wyraźnie usatysfakcjonowany. – Denerwujesz mojego partnera – poskarżył się Hayes. Siedział pochylony nad kierownicą, omiatając pozornie leniwym spojrzeniem okolicę domu O’Gradych. Czapkę rzucił na siedzenie, bo daszek ograniczał widok. Czubek głowy ledwo wystawał mu ponad tablicę rozdzielczą; niski punkt obserwacyjny rozszerzał pole widzenia. Luke Hayes wypatrywał na osiedlowej ulicy podejrzanych pojazdów, ale od czasu do czasu zerkał też spod zmrużonych powiek na dachy okolicznych domów. Nie na darmo był strzelcem wyborowym. – Coś się dzieje? – zapytała Rainie. – Spokojnie niczym w kościele. – Jak się czujesz? – zwróciła się do Chuckiego. Żółtodziób trzymał na kolanach gumową pałkę i głaskał ją, jakby była ulubionym zwierzątkiem. – W porządku – wymamrotał. Nawet na nią nie spojrzał. Szeroką twarz miał zmizerowaną, włosy niechlujnie potargane. Przez ostatnie trzy dni Rainie całkiem zapomniała o jego istnieniu. Teraz obrzuciła go bacznym spojrzeniem. – Cunningham – przybrała ostrzejszy ton. Chuckie niechętnie podniósł wzrok. Najwyraźniej nie był w dobrej formie. Miał cienie http://www.dobrygeriatra.pl/media/ 207 by umarł, gdyby w tej chwili nie zdjął koszuli. Potem ściągnął z niej bluzkę i odsunął biustonosz. Nie wiadomo kiedy, ale znalazł się na spodzie, a ona na nim. Jej białe piersi przylgnęły do jego potężnej piersi. - Nie myślę już o olimpiadzie - wyszeptała. - Co...?-mruknął. - Właśnie. - Odszukała bliznę na jego lewym ramieniu. Pocałowała ją. Potem niedużą zmarszczkę na ręce. Kolejną ponad obojczykiem. - Kto to zrobił? - Jim Beckett. - Zabiłeś go? - Zrobiła to jego była żona. - Już ją lubię. - Jej głowa przesuwała się w dół. Krótkimi pocałunkami

próbować. – A jeśli pomylimy się i taki dzieciak znowu zabije? – nie ustępował Sanders. – Będziesz odwiedzał osieroconych krewnych i tłumaczył, że na skutek nieudanego eksperymentu naukowego zginęła ich żona, siostra, matka? Będziesz próbował wyjaśniać w telewizji, dlaczego mordercy umożliwiono kolejną zbrodnię? Quincy posłał mu słaby uśmiech. Sprawdź - Wyprowadź ją! Precz! Precz! Lokaj popatrzył na Rainie. Był mężczyzną w średnim wieku, a jego łysa głowa i mizerny wygląd nie nadawały mu cech twardziela. Tymczasem Rainie oparła się o inny stolik, a prawą rękę strategicznie wsparła na ciężkim złotym świeczniku. Biedy Harold nie wiedział, co zrobić. - Tęsknisz za nią? - spytała Rainie. - Kiedy nadchodzi środowy wieczór, to czy choć trochę za nią tęsknisz? - Wynoś się! - Co za ironia - ciągnęła Rainie - Mandy była pijaczką, ale mogę się założyć, że ona tęskniłaby za tobą. Gdybyście zamieniły się rolami, z pewnością bardzo by tęskniła. - Haroldzie!!! Lokaj ruszył wreszcie w stronę Rainie i położył dłoń na jej ręce. Zrobił