zaplanował, gdy wznoszono ten dom. Duże

szkoły, czy uczęszczała do niej lady Jane Netherby. Zamierzała ułagodzić męża, pokazując mu, że jej metody działania są wyjątkowo bezpieczne. Przekazała korespondencję Milo i zeszła na dół do gabinetu. Sin miał spędzić przedpołudnie w parlamencie, więc nie musiała się obawiać, że ją zaskoczy. Od Jenny dowiedziała się, że Roman też wyszedł, więc na razie Grafton House był wolny od szpiegów. Zamknęła drzwi i obrzuciła pokój uważnym spojrzeniem. Po plecach przebiegł jej lekki dreszcz. W tym pomieszczeniu zginął gwałtowną śmiercią człowiek. Dlaczego akurat tutaj? Dlaczego tamtej nocy? Musiały zostać jakieś ślady. Sinclair przeszukał biurko i nic nie znalazł, ale morderca pierwszy miał okazję usunąć kompromitujące listy lub notatki. Jej mąż zapewne wziął pod uwagę, że ludzie niekoniecznie trzymają prywatne zapiski w widocznym miejscu, ale zważywszy na wielkość gabinetu, mógł coś przeoczyć. Podeszła do regału stojącego przy drzwiach. Zaczęła http://www.dobre-opakowania.com.pl bardzo podobny. Niestety, tak to wygląda. Przez dwa tygodnie przychodziły jej do głowy najróżniejsze pomysły. Wyobrażała sobie, że przeżył nieszczęśliwą miłość, został odrzucony albo zdradzony przez kobietę, ale nawet przez myśl jej nie przeszło coś podobnego. A więc chodzi o jego ojca? Tylko raz Pierce rzucił kilka słów na jego temat. Mówił wtedy z goryczą, co nawet ją zastanowiło. Uważa, że jest podobny do ojca, którego nie darzył szczególnym uczuciem. Co się za tym kryje? Jak to rozumieć? Pierce musiał wyczytać coś z jej twarzy, bo

Pierce popatrzył na nią i zmarszczył czoło. Chyba nie był do końca pewny, do czego próbowała nawiązać. - Popatrz na siebie i na swoją siostrę - zaczęła wyjaśniać. - Mieliście tych samych rodziców, byliście podobnie wychowywani. A jednak Sprawdź musiał odbywać w innym czasie. Raptem ogarnęła ją złość. Nadal jej nie ufał. W dodatku całkiem ją omotał, skoro nie zauważyła, że wciąż jeszcze spotyka się z kolegami. - Chodźmy - ponaglił. Oparła się o niego plecami i poruszyła biodrami. - A w stajni jest źle? - zapytała głośno. - Brudno i niewygodnie. - W głosie Sina brzmiało zniecierpliwienie. - Na pewno znajdziemy lepsze miejsce. Opowiesz mi, jak minął dzień. - Nie chcę rozmawiać. - Schyliła się nisko. - Och, kochanie, chyba mam kamyk w bucie. - Ty mała... Do domu. Natychmiast.