czonych niedawno przez Mecho. Ten z mocno wystającą

- Czy to jest ciekawsze? - szepnął. - Nie sądzę... Pocałował ją jeszcze raz, mocniej. - A może to? Bo mnie bardzo interesuje. Bogini otworzyła turkusowe oczy. - Uniki nic nie zmienią - powiedziała cichym głosem, od którego przebiegł go dreszcz. Choć mówiła spokojnie, wyczuł, że jest poruszona. Nie zamierzał teraz zrezygnować. - Istotnie. Rozmawialiśmy o moich złych manierach. Prawdziwy dżentelmen nie ośmieliłby się pani pocałować. Stąd wniosek, że czasami właściwe zachowanie nie ma sensu. - To pan zachowuje się bez sensu - oświadczyła, uwalniając się z uścisku. - Nie można opłakiwać jednego krewnego, a udawać, że drugi pana nie obchodzi. - Ale mogę decydować, czy chcę o tym rozmawiać, czy nie. Zdecydowanie wolę ciekawsze tematy. Na przykład pani usta. - Ten temat jest zamknięty. Lucien nie zdołał powstrzymać uśmiechu. - W takim razie dobranoc, panno Gallant. Nie zdążył zrobić kroku, bo chwyciła go za rękaw. - Dlaczego nie chce pan rozmawiać o kuzynie? - Zapytała. - Chętnie posłucham. Spojrzał jej z bliska w oczy. - Nie wymagam od nikogo, żeby koił mój smutek. Najchętniej zaciągnąłbym panią do http://www.dobre-budownictwo.biz.pl/media/ gotów jest tak wiele zaryzykować, żeby ją posiąść na własność. W pierwszym odruchu Lucien chciał bronić honoru guwernantki, ale szybko doszedł do wniosku, że na początku sezonu ludzie muszą mieć rozrywkę. Omal się nie roześmiał na myśl, że jakikolwiek mężczyzna mógłby posiąść pannę Gallant. - Zatrudniłem ją, bo była najlepiej wykwalifikowana ze wszystkich kobiet, które odpowiedziały na ogłoszenie. Nie trać czasu na powtarzanie plotek, Robercie. Nie dbam o nie ani trochę. - Hmm. Uznałem, że przynajmniej powinieneś je znać. Reszta to nie moja sprawa, choć mam pewną teorię na temat twoich motywów. - Jesteś dziś w świetnej formie - stwierdził Balfour z lekką irytacją. Na ogół kiedy dawał do zrozumienia, że chce zostawić w spokoju jakiś temat, rozmówca natychmiast stosował się do jego życzenia. - Istotnie.

- Patterson - usłyszała głos szefa. - Indygo Alfa 4 - 0 - 8 - podała swój kod rozpoznawczy. - Co u ciebie, dzieciaku? - spytał Patterson. Tylko on zwracał się w ten sposób do trzydziestoletniej agentki. - W porządku. Coś zmieniło się na lepsze w naszej sprawie? - Jeszcze nie został aresztowany. To wymaga nieco czasu. Skontaktuję się z tobą. Przez moment Klara pomyślała, że Patterson może być w zmowie z Markiem i spróbuje ją zlokalizować. Wolała zachować daleko idącą ostrożność. Sprawdź Wtedy wyjadę, pomyślała Klara. Przecież planowała się tu ukrywać tylko do chwili aresztowania Marka. Co więcej miała do roboty? Tymczasem pokochała powierzone jej opiece dziecko i oszalała na punkcie jego ojca. Może naprawdę zwariowała, angażując się tak mocno i niespodziewanie dla siebie samej. - Napijesz się wina? Może to pomoże ci zasnąć - zaproponowała. - Dobrze. Postawiła torbę z komputerem przy schodach i poszła do kuchni. Każdy krok uświadamiał jej, jak jest ubrana. No cóż, Bryce widział mnie całkiem rozebraną, pomyślała, wyjmując z szafki wino. Bryce znalazł się obok, wyjął jej z ręki butelkę, żeby ją otworzyć. Klara zajęła się kieliszkami. Potem spojrzała na swojego pracodawcę, który w piżamie i popielatym szlafroku prezentował się bardzo pociągająco. Piżama rozchyliła się, obnażając pierś i umięśniony brzuch. Ręce Klary zadrżały na myśl, iż mogłaby go dotknąć. Czuła się teraz jak wówczas w Hongkongu, gdy po raz pierwszy zauważyła go na sali balowej. I wówczas, i teraz patrzyła na niego, jakby nie miał na sobie żadnego ubrania. Napełnił kieliszek winem. - Klaro - powiedział, a ona wróciła do rzeczywistości. - Nie miewam kłopotów ze snem - zauważyła, bowiem od lat wystarczało jej przespać się cztery godziny na dobę. - Zawsze panujesz nad sytuacją? - A ty poczuwasz się w tym zakresie do jakiejś winy? - zareplikowała. - Skądże. Jestem czysty jak łza. W tej chwili wspomniał Dianę i natychmiast wróciły wyrzuty sumienia. Wypił łyk wina, patrząc gdzieś w przestrzeń. Zapragnął, by alkohol odsunął złe myśli. Pamięć nie zachowała żadnych przyjemnych momentów z czasów małżeństwa. Nie minął rok od śmierci Diany, a on nie może sobie przypomnieć, co czuł, gdy jego żona się uśmiechała. Żeby oderwać się od wspomnień, spojrzał na Klarę.