- Zaiste, jest raczej odwrotnie.

tego, o czym marzyła. Prawdę mówiąc, wszystko świadczyło o tym, Ŝe jej fascynacja jest absolutnie jednostronna. Do tej pory Mark zachowywał się tak, jakby w ogóle jej nie dostrzegał. Była dla niego tylko asystentką administracyjną. Alli ponownie nabrała powietrza w płuca i zapytała: - No więc, w czym mogę ci pomóc? - Erika. Alli zmarszczyła czoło. - Nie rozumiem, o co ci chodzi. Erika miała zaledwie rok i była bratanicą Marka. Po katastrofie samochodowej, w której zginęli jej rodzice, sąd przyznał Markowi opiekę nad dziewczynką. Była uroczym dzieckiem - wszyscy darzyli ją sympatią. Po chwili namysłu Mark rozpoczął opowieść. - Gonię juŜ resztkami sił i nie mam zielonego pojęcia, co robić... Po jego powrocie do Royal w stanie Teksas, a było to przed dwoma laty, Mark zaczął prowadzić szkolenie przygotowujące ludzi do działań w obronie własnej, a ją, Alison, zatrudnił jako sekretarkę. Niebawem awansowała -pełniła juŜ funkcję asystentki administracyjnej. Lecz tylko raz poczuła się potrzebna, gdy wezwał ją do swego gabinetu, by omówić wspólnie jakiś waŜny problem. - Jak ci chyba wiadomo - ciągnął, Alli zaś obserwowała, z jakim trudem zdobywa się na tę relację - pani Tucker, opiekująca się dotąd dzieckiem, wyjechała na http://www.dobrabudowa.org.pl - gdy Amy wygadała się przy śniadaniu, że być może się we mnie zakochujesz - jej policzki oblał szkarłatny rumieniec -a ja zacząłem mówić, że wcale nie jestem tym zdziwiony i że przyzwyczaiłem się już do kobiet rzucających mi się w ramiona... - Nie musisz mi przypominać! - burknęła. - Nie życzę sobie o tym pamiętać. Ze wszystkich męskich szowinistów, jakich dane mi było poznać, ty jesteś... - Udawałem - wyjaśnił, robiąc krok w jej stronę. Willow cofnęła się automatycznie, by zachować dystans. - Wcale nie uważam, że jestem bożyszczem kobiet.... Wręcz przeciwnie! — A gdy patrzysz rano w lustro? - nie kryła sarkazmu. - Nie widzisz najprzystojniejszego mężczyzny w promieniu tysiąca kilometrów?

- Chcę z panem porozmawiać - powiedziała takim głosem, jakby miała się lada moment rozpłakać. - Oczywiście. Proszę wejść do mojego gabinetu - zaprosił ją do środka. - Czy napije się pani kawy? Pokręciła przecząco głową, ale posłusznie podążyła za nim. Scott usiadł za biurkiem i spojrzał w jej stronę. Stała pośrodku Sprawdź - To nieprawda, Tina. Przysięgam, że bardzo mnie to obchodzi. Spojrzała na niego przez ramię. Jej oczy, błyszczące od zbierających się łez, wypełniał ból. - Gdybym cię obchodziła, wróciłbyś wtedy po mnie. - Nie mogłem. Ale jestem teraz. I wierzę, że ten łajdak rzeczywiście może cię śledzić. Uważa, że jesteś dla niego zagrożeniem, potencjalnym świadkiem w sprawie. Jeżeli boi się twoich zeznań, będzie chciał cię zabić. Dziewczyna pobladła, Santos położył dłoń na jej ramieniu. - Chyba że wcześniej go dopadniemy. Tina, proszę, pomóż sobie i pomóż mnie. Przez chwilę miał wrażenie, że ją przekonał, ale strach, który widział w jej oczach, przeobraził się nagle w furię. Wyrwała ramię z jego uścisku i krzyknęła: - Zostawcie mnie! Ja nic nie wiem! - Tina... - Jeszcze raz wziął ją pod ramię. Machnęła torebką i uderzyła go w bok. Torebka otworzyła się i cała zawartość rozsypała się po chodniku. Santos kucnął i zaczął pomagać jej zbierać porozrzucane przedmioty - paczka papierosów, zapałki, kłąb zmiętych banknotów, garść prezerwatyw. - Idź stąd - powiedziała Tina, zagarniając plastikowe opakowania. - Nie odejdę. Dopóki nie porozmawiasz ze mną, będę się ciebie czepiał co wieczór. Ustąpisz i obojgu nam będzie lżej.