Tuliła do siebie pluszowego misia.

Pokręcił głową. - Podobno przyszła do szpitala, ale Andrea jej do mnie nie dopuściła. Później ta kobieta do mnie napisała. Dała dziecku moje imię. Nagle uświadomił sobie, że chłopiec musi być zaledwie kilka miesięcy starszy od Kelly. -Andrea nie pozwoliła jej ci podziękować? - zdziwiła się Laura. -Nie byłem w odpowiednim nastroju. -Ty tak twierdziłeś, czy Andrea? - dociekała Laura. -Słucham? - Richard raczej udał niż nie zrozumiał. -Co czułeś, gdy odzyskałeś przytomność po wypadku? -Cieszyłem się, że żyję, cieszyłem się, że oni żyją. Byłem tak odurzony środkami przeciwbólowymi, że niewiele zapamiętałem z pierwszych kilku tygodni. Mijały chwile. Laura sączyła wino, Richard siedział w ciemności. Widziała zarys jego krzesła. Lampa na biurku dawała nieco światła, w którym widziała jego sylwetkę. Bose nogi skrzyżował w kostkach. Idealne stopy, pomyślała z uśmiechem. -A co czuła Andrea? http://www.dobrabudowa.info.pl – Dziękuję. A tak przy okazji... – Wyciągnął torbę w jej stronę. – Widziała pani, kto to przyniósł? – Przepraszam, właśnie niedawno zaczęła się moja zmiana. – Nie było jakiejś kartki? – Nic nie widziałam. Oczywiście mogę jeszcze raz sprawdzić. Aimé wróciła po paru minutach i potrząsnęła głową. Luke podziękował jej i poszedł do swojego pokoju. Telefon zaczął dzwonić dokładnie w momencie, kiedy włożył klucz do zamka. Luke szybko otworzył drzwi i rzucił się do aparatu z nadzieją, że nie włączyła się jeszcze sekretarka. – Tak, słucham. – Spotkajmy się za dwadzieścia minut w barze klubu strzeleckiego ,,Vieux Carré’’. – Kto mówi?

,,Vieux Carré’’. – Kto mówi? – Za dwadzieścia minut – powtórzył głos. – Jeśli wciąż chce pan pogadać. Mężczyzna rozłączył się, a Luke jeszcze przez dobrą chwilę stał ze słuchawką przy uchu. Kondor, pomyślał, zaciskając usta. Ptasznik. No tak, oczywiście. Klub ,,Vieux Carré’’ był dostępny jedynie dla członków Sprawdź przycisnął słuchawkę mocniej do policzka. – Powiedz, co się stało? – Ktoś chciał się do mnie włamać. Spałam i wtedy... – wciągnęła ze świstem powietrze – krzyknęłam. A potem, przez okno, widziałam... jak ktoś ucieka. – Zaraz przyjadę. Sprawdź tylko, czy masz zamknięte drzwi i okna, i czekaj. Odłożył słuchawkę i zaczął wstawać. – Richardzie, co się dzieje? – usłyszał zaspany głos Kate. – Ktoś włamał się do kancelarii – odparł. Powiedział to tak przekonująco i naturalnie, że aż sam się przeraził. Żałował, że nie może tego odwołać. Wiedział jednak, że jest za późno, bo to kłamstwo już zrobiło swoje: