¿e ktos był w moim biurze... to znaczy w gabinecie, tutaj, w

oddajac mu cała siebie. Szybciej. Mocniej. Jeszcze mocniej. Zamkneła oczy i poddała sie wszechogarniajacemu, spazmatycznemu odczuciu rozkoszy. Nick jeknał chrapliwie na ułamek sekundy przed nia. - Marla... och, kochanie... tak... Swiat zawirował jej przed oczami. Nick odrzucił głowe do tyłu, obejmujac Marle z taka siła, jakby nigdy nie miał zamiaru wypuscic jej z ramion, napre¿ony jak struna, wibrujac ta sama nuta. Ukrył twarz w zagłebieniu jej szyi. - Wiedziałem - powiedział, dyszac cie¿ko, wsuwajac dłonie w jej włosy i unoszac głowe, ¿eby spojrzec jej w twarz. - Wiedziałem, ¿e z toba własnie tak bedzie. 413 - Tak jak kiedys? - spytała, choc wcale nie miała pewnosci, ¿e byli ju¿ kiedys kochankami, ¿e ona naprawde jest Marla Amhurst Cahill. - Nie, nie tak jak kiedys. - Nick uniósł sie na łokciach i spojrzał na nia błekitnymi, przenikliwymi oczyma. -Lepiej. Znacznie lepiej. - Zało¿e sie, ¿e mówisz to wszystkim - za¿artowała, choc http://www.dobrabudowa.com.pl pieszczotliwie pogłaskał jej ramie. Zaczeła myslec o tym, jakby to było całowac go, dotykac w zakazane miejsca, le¿ec przy nim nago... o Bo¿e, nie wolno jej przecie¿ myslec o takich rzeczach. Mijały kolejne minuty, jakis samochód powoli przejechał obok nich i zniknał z drugiej strony waskiej uliczki. Z cienia nagle wyskoczył kot, wyladował miekko na dachu samochodu, odbił sie od niego i zniknał w ciemnosci. - Dobrze - powiedział Nick z ustami w jej włosach. - Uspokój sie. Ju¿ dobrze. A teraz pomysl. - Odsunał sie od niej troche, jakby nagle zdał sobie sprawe z tego, co robi. - Spróbuj przypomniec sobie jak najwiecej, ale nie rób niczego na siłe. Spokojnie. Marla kiwneła głowa. Teraz, kiedy ja puscił i usiadł głebiej

wyrzutów sumienia. - Może moje dowody nie były dość silne, żeby go skazać, ale uwierz mi, Ross McCallum zasłużył sobie na więzienie. - Zawahał się, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale umilkł. Shelby otarła łzy i odsunęła się od niego. Sprężyny łóżka zaskrzypiały. Powoli wróciła jej przytomność umysłu i uświadomiła sobie, że leży naga na łóżku Nevady i że zachowują się tak, jakby byli kochankami od wielu lat, ludźmi, którym na sobie zależy, darzącymi się wzajemnym zaufaniem. Ale tak nie było. Po prostu tkwili w tej samej pułapce. Uprawiali miłość ze względu na przeszłość, a nie Sprawdź 142 z kartami. Ostatnio chyba nawet nie wiedzieli, czy mają po osiem, czy po osiemnaście lat. - Teraz oglądamy wiadomości - zarządził Shep i zmarszczył brwi, widząc, że Timmy leży na jego sfatygowanej kanapie. - Jeszcze zabiję tego gościa... - Wyłącz to cholerstwo. Natychmiast! Rozległ się głośny dzwonek telefonu i Peggy Sue krzyknęła: - Odbierz, dobrze?! Ktoś dzwoni całe popołudnie i odkłada słuchawkę. Chłopcy zignorowali ją i Shep chwycił słuchawkę. - Marson - powiedział. Ktoś po drugiej stronie się zawahał. Tymczasem Robby wydał triumfalny okrzyk. Kolejny czarny charakter w grze wideo został unieszkodliwiony. - Kto tam? - zapytał Shep.