języku. Dał się wyczuć zdecydowany smak alkoholu, może zmieszanego

Objęła go nogami. Zacisnął zęby i powoli opadł w dół. Starał się być delikatny, ale nagle jego ciało zesztywniało. Jej ciałem wstrząsnął spazm. Quincy pragnął, żeby doznania Rainie były dobre, przyjemne. Oddychaj głęboko. Nie śpiesz się. Ale w chwilę później wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił. Jej ciało zmiękło, przylgnęło do niego. Przesunęła się pod nim. Potem znowu i znowu. - Spokojnie... - Proszę...! Teraz! Proszę! Pochylił głowę. Poddał się jej, kiedy mocniej przycisnęła go rękami. Koniec z opanowaniem. Koniec kłębowiska myśli w głowie. Jej krzyk. Jej ciało. Jej ufne spojrzenie. 208 Wykrzyknęła. Zdziwiona. Ekstatyczna. Przez chwilą cieszył się, patrząc na wyraz jej twarzy. Potem dłużej nie wytrzymał. Przyłączył się do niej, zagłębiając się w otchłani zmysłów. Potem Rainie zasnęła pierwsza. Quincy pomyślał, że też mógłby się zdrzemnąć, ale był za bardzo rozbudzony. Promienie słońca wpadały przez okno. Leżał na plecach. Rainie wsparła głowę na jego ramieniu i obejmowała go w pasie. Od czasu do czasu przesuwał palcem po nagiej krągłości jej ramienia i cieszył się, gdy przytulała się do niego jeszcze bardziej. http://www.dobra-ortopedia.net.pl nie są pani sprawy. Rainie pozwoliła kobiecie rozgryźć tę zagadkę. Wiedziała, kiedy to się stało, bo tamta kobieta aż się zaczerwieniła. - Myślałam, że jest pani prywatnym detektywem - powiedziała agentka z nachmurzoną miną. - A ja, że jest pani jego byłą żoną - skłamała Rainie. - A teraz proszę wybaczyć. Podałam nazwisko, pokazałam swój dokument, więc gdzie jest Quincy? Wydawało się, że agentka się zastanawia. - Być może znajdzie go pani w Quantico - powiedziała oschle. - Tylko tyle wolno mi powiedzieć. - Myśli pani, że nie wróci na noc? - Tylko tyle wolno mi powiedzieć.

– Nie mamy niczego, co wiązałoby Danny’ego z morderstwem Melissy Avalon – zauważyła Rainie. – W takim razie prokurator wniesie oskarżenie o spowodowanie śmierci dziewczynek. To mi wystarczy. Ile dożywotnich wyroków może odsiedzieć człowiek? – Dziecko – powiedziała w zamyśleniu Rainie. Rezygnując całkowicie ze swojej kolacji, sięgnęła do talerza Quincy’ego po liść sałaty. – Ile dożywotnich wyroków może odsiedzieć Sprawdź Rainie powinna była zrezygnować, kiedy jeszcze miała wyprzedzenie. Znalazła zjazd do Quantico, a potem przez kwadrans jechała krętą drogą. Po obu jej stronach rósł gęsty las. Wzdłuż drogi w zwartej formacji biegali żołnierze, a ciszę co chwilę przerywały odgłosy wystrzałów. Minęła kilka identycznych budynków. Wjeżdżała dalej na teren bazy i coraz bardziej czuła się jak intruz w prywatnym klubie Wuja Sama. Nikt jej nie zatrzymywał. Nikt nie pytał o dokumenty. Nie była pewna, czy powinna się cieszyć czy martwić. Nagle teren bazy się skończył, a przed nią pojawił się posterunek wartowniczy. Najwyraźniej ktoś doszedł do wniosku, że marines mogą pilnować się sami, ale akademia FBI wymaga szczególnej ochrony. Rainie zatrzymała się przy posterunku, gdzie wartownik o srogim wyrazie twarzy zanotował jej nazwisko, przyjrzał się jej licencji i powiedział, że nie może wjechać na teren. Jeszcze raz podała nazwisko i pomachała licencją, a on jeszcze raz