czym obróciła się do ojczyma.

93 — Nic mnie bardziej nie złości — powtarzał — niż ludzie zbyt skromni. Wolę tych. którzy znają swoją wartość. Tempera zawsze śmiała się słysząc to. — Nie wierzę ci, papo! Skrytykowałbyś każdego, kto chwaliłby się obrazem, którego ty nie uznałbyś za dość dobry. — Artysta powinien wierzyć we własną sztukę — odpowiadał ojciec wymijająco. Tempera wiedziała, o co ojcu naprawdę chodziło, i teraz wydała się sobie nadmiernie, wprost służalczo skromna. Powinna była akceptować swoje dzieło w takiej postaci, w jakiej akceptował je książę, tego bowiem zdawał się oczekiwać. Zamiast traktować zainteresowanie księcia jako uprzejmy gest arystokraty wobec służącej, Tempera rozmawiała z nim, jakby prawie byli partnerami. Wszystko się popsuło już w momencie, kiedy pierwszy raz zobaczył mnie w ogrodzie, pomyślała z goryczą. Ale jedno musiała uczciwie przyznać, że nie spodziewała się, iż dane jej będzie przeżyć rozkosz podziwiania wraz z http://www.dentysta-krakow.net.pl Obudził go dzwonek telefonu. Matthew myślał z początku, że dopiero co się zdrzemnął, ale kiedy spojrzał na zegarek, okazało się, że spał całe dwie godziny. - Pan Gardner? Mówi William Standish. Prawnik Karo. Ten sam, z którym Matthew nie chciał rozmawiać o sprawie prezentów świątecznych, bo uznał go za nadętego. - Czym mogę panu służyć? - Pańska sekretarka poinformowała mnie, że źle się pan czuje. - To tylko wirus, nic poważnego. - Miło mi to słyszeć. Matthew domyślił się, że nie jest to czysty przypadek. - Czy to ma coś wspólnego z nieruchomością mojej żony i jakimś garażem? - Kaszlał przez chwilę, a potem przeszedł prosto do rzeczy: -

- Wiem, jak to jest, gdy człowiek nagle się zakochuje - rzekł Tanner , a jego głos zabrzmiał dziwnie miękko, niemal pieszczotliwie. - Tanner - zaczęła Shey, ale nagle urwała. Nie była pewna, co chce mu powiedzieć. - Słucham - powiedział zachęcająco, prowadząc ją do Sprawdź dołek. - Bardzo to miło z twojej strony. - Przecież chodzi o ostatni podarunek od twojego taty. To ważne... - Coś przyciągnęło jego wzrok, więc kucnął natychmiast i dłonią w rękawiczce odsunął kępę chwastów. Zobaczył tylko kamień. Wilgotny z wierzchu kamień, który połyskiwał w szarawym świetle. - Od razu myślałem, że to za łatwe - mruknął. - Niedobrze - westchnęła Flic niedługo potem. - Nie poddawaj się jeszcze. - Matthew też zaczynał tracić nadzieję, 46 ale nie chciał przyznawać się do porażki, póki mieli jakiś wybór.