lepiej. Czuję, że na ciele osłabłem. Chodzę z trudem, trzewia pożywienia nie trzymają, a rano,

– zdaje się, że tak. A jeśli zaczną się kłopoty, trzeba szybko krzyknąć po łacinie: „Wierzę w Boga!”, i wszystko doskonale się ułoży. Te beztroskie rozmyślania dodały śledczemu odwagi. Chwycił za skraj drzwi, sprężył się ile sił i pociągnął do siebie. Okazało się, że nie było po co się wytężać, drzwi ustąpiły lekko. Stąpając po skrzypiącej podłodze, Matwiej Bencjonowicz spróbował zorientować się, gdzie jest okno. Zastygł niezdecydowany, ale w tej właśnie chwili księżyc, który na pewien czas schował się za chmurkę, znów oświetlił sklepienie niebieskie i po lewej stronie zajaśniał srebrzysty kwadrat. Śledczy zwrócił tam głowę i zadławił się panicznym okrzykiem. Tam ktoś stał! Nieruchomy, czarny, w spiczastym kapturze! Nie, nie, nie! – Berdyczowski potrząsnął głową, żeby odegnać przywidzenie. Głowa, jakby nie wytrzymując wstrząsów, wybuchła nagle nieznośnym bólem, przenikającym czaszkę i mózg. Wstrząśnięta świadomość opuściła podprokuratora i już więcej niczego nie widział ani nie słyszał. Potem, nie wiadomo po jakim czasie, nieszczęsny śledczy odzyskał zmysły, ale nie wszystkie – wzrok powracać nie chciał. Berdyczowski oczy miał otwarte, ale wciąż nic nie widział. http://www.cyklinowanie.edu.pl Czytając te emaile, nie przewidywałem, co się może stać. Myślałem... Myślałem, że dzieci, które dopuszczają się morderstwa, mają za sobą ciąg innych agresywnych zachowań. Pastwienie się nad zwierzętami, wzniecanie ognia, upodobanie do krwawych gier komputerowych. Niczego podobnego u Danny’ego nie zauważyłem. Wydawał mi się porządnym chłopakiem, który przechodzi tylko ciężki okres. Naprawdę nie miałem pojęcia. Przysięgam, nie miałem pojęcia... Richard Mann zgarbił się i bezradnie pokręcił głową. Quincy pochylił się w jego stronę. – Panie Mann, nie ma pan przypadkiem kopii któregoś z tych listów? – Danny nie pozwalał mi ich zatrzymać. Martwił się, że pokazując je, i tak zawodzi zaufanie swojego przyjaciela. – A pamięta pan coś? Imię, nazwę kanału, adres emailowy? – Nie... zaraz. Adres emailowy. Pamiętam, że zastanawiałem się, o co tu może chodzić. Coś w związku z ogniem. Wulkany. Lawa. Mam: No Lava. Dziwaczny pseudonim, prawda?

drżeć ręce. – Żadnych zmian? – Żadnych – odparła sztywno Bethie. – A Kimberly? – Pewnie już się zadomowiła w college’u. Nawet nie pomyśli o tym, żeby zadzwonić. Quincy kiwnął głową i ruszył do drzwi. Nie chciał, żeby zauważyła, jak bardzo mu się Sprawdź lub nie umiała. Doktora, zdaje się, wielce bawiła tocząca się na jego oczach bezkrwawa bitwa i jeszcze starał się dolewać oliwy do ognia. Najpierw wygłosił cały panegiryk na temat rudych włosów, które – jego zdaniem – są niezawodną oznaką nieprzeciętnej natury. Pani Polina słuchała tego z przyjemnością, ale mimo woli jeżyła się od wzroku Lidii Jewgieniewny, która najpewniej chętnie powyrywałaby co do jednego zachwalane przez Donata Sawwicza „ogniste loki”. Nawet cudowny apetyt moskiewskiej pątniczki posłużył Korowinowi za okazję do komplementu. Zauważywszy, że talerz Poliny Andriejewny jest znowu pusty, i skinąwszy na lokaja, doktor powiedział: – Zawsze lubiłem kobiety, które nie krygując się, dużo i z przyjemnością jedzą. To niezawodny znak zamiłowania do życia. Tylko kobieta, zdolna cieszyć się życiem, jest w stanie dać szczęście mężczyźnie.