mogła tu poradzić.

białymi girlandami z czarnego nieba. Diaz spojrzał na jej gołe kostki, pokręcił głową z dezaprobatą, po czym chwycił Millę w ramiona, podniósł z ziemi i ruszył w dół po stopniach werandy Kobieta automatycznie objęła go za szyję. - Dokąd idziemy? - Na plażę. Zaniósł ją przez niskie wydmy aż na wybrzeże. Stali w ciemności, w ciszy zakłócanej tylko miarowym szumem fal. Delikatne śnieżynki wirowały wokół nich, ginąc natychmiast po zetknięciu z ziemią. Milla dorastała w miejscu, gdzie śnieg w zimie był normalną rzeczą, ale po przeprowadzce do El Paso oglądała go już tylko w trakcie podróży Tutaj, na plaży, nie spodziewała się go zobaczyć. an43 434 Poczuła dreszcze, ale wcale nie chciała wracać do domu i tracić takiego wspaniałego widowiska. Śnieg szybko przestał padać, Milla patrzyła jeszcze przez kilka minut w ciemne niebo, czekając na więcej. Nie doczekała się. - Chyba już po wszystkim - westchnęła. http://www.coto-calominal.info.pl/media/ wybrzeże Zatoki Meksykańskiej, gdzie daleki kuzyn trzymał dla niego kuter rybacki. W tym rejonie turyści pojawiali się znacznie rzadziej niż w innych częściach Meksyku, co było poniekąd zrozumiałe, zważywszy na dżungle, bagna, komary i przybrzeżne pola naftowe. Wziąwszy ze sobą niezbędne zapasy, Pavon wypłynął na zatokę. W ten sposób nikt nie mógł go już zaskoczyć, no, chyba że Diaz zabawi się w nurkowanie. Arturo żałował, że w ogóle taka myśl przyszła mu do głowy, od tego czasu nie mógł się powstrzymać od nerwowego popatrywania w głębiny i lustrowania powierzchni wody Wszędzie panowała wilgoć, a Pavon, dziecko pustyni, nienawidził tego ciężkiego, gęstego powietrza. Co więcej, nastała pora częstych huraganów. Arturo codziennie słuchał prognoz pogody przez radio. Jeżeli jakiś sztorm miałby zawitać do zatoki, on wolał być

pamiętam. - Mam nadzieję, że jeden, bo informator nie podał ci dokładniejszych namiarów. Daj no te dropsy Brian rozdarł opakowanie i wpakował sobie do ust cztery cukierki naraz. Nie czekał, aż się rozpuszczą, po prostu pogryzł je i połknął. Sprawdź teczki i odkłada na bok. Potem kontynuuje przeszukiwanie biurka, ale niczego więcej nie wyciąga. Bada nawet dolną powierzchnię każdej z szuflad. - Czego on szuka? - zapytał zdziwiony Jesus. Nikt mu nie odpowiedział. Mężczyzna w czerni niespiesznie przeszukuje resztę gabinetu. Wreszcie, najwyraźniej zadowolony z siebie, wraca do biurka i podnosi wyszukaną pojedynczą kartkę. Zanosi ją do stojącej nieopodal maszyny i wsuwa do środka. - To niszczarka! - powiedziała Ellin. Widzą, jak nieznajomy niesie niszczarkę w okolice kosza na śmieci, wyciąga z niej pojemnik z resztkami dokumentów i skrupulatnie przesypuje zawartość do wyjętego z kieszeni