– Fałszywie o mnie świadczysz, bracie. –

ostatnia, rozmowa z Rainie, wydawała się przerastać jego możliwości. W sprawach zawodowych Quincy był ekspertem, ale w życiu prywatnym musiał się jeszcze wiele nauczyć. Wiedział, że jest potrzebny w Bakersville. Sytuacja szybko się zmieniała, a w przypadku inteligentnego zbrodniarza sprawy zazwyczaj pogarszały się, zanim mogły przybrać lepszy obrót. Quincy złapał się na tym, że myśli o Jimie Becketcie i innej młodej, pięknej policjantce, dla której próba powstrzymania seryjnego mordercy skończyła się tragicznie. O Boże, miał nadzieję, że tutaj do tego nie dojdzie. Rainie potrzebowała go. Była silna, ale są wydarzenia, przez które żaden człowiek nie powinien przechodzić samotnie. Ostatniej nocy, zanim znowu go zaatakowała, zauważył ból w jej oczach. Jeszcze chwila, a runąłby ostatni mur. Może zdołałaby całkowicie się otworzyć. Chciał być przy niej w tym momencie. Nawiązało się między nimi coś wyjątkowego. Bóg jeden wie, że nie spotykał na swojej drodze wielu ludzi, którzy imponowali mu, a jednocześnie potrafili oczarować go. Ale potrzebowała go też rodzina i, jak to często mu się zdarzało, czuł, że powinien znajdować się w dwóch miejscach jednocześnie. Nie zdołał zostać ani superagentem, ani superojcem. Był jedynie człowiekiem prowadzącym skomplikowane życie i czasem zawodził ludzi, których kochał. Rainie jest twardsza od Bethie, pomyślał. I zahartowana w boju. Nikłe pocieszenie, ale zawsze coś. http://www.centrumpsychologiipodrozy.pl/media/ – Nie mogę powiedzieć. – Panie Mann... – zaczęła niecierpliwie Rainie. Przerwał jej z nadętą miną. – Danny jest moim pacjentem, a ja nie złamię tajemnicy lekarskiej. – Naprawdę w przypadku szkolnego psychologa obowiązuje tajemnica lekarska? – ostentacyjnie okazała zdziwienie. Quincy rzucił jej spojrzenie, które wyraźnie radziło, żeby nie szarżowała w roli złej policjantki. Facet robił się nerwowy, a oni musieli wyciągnąć z niego więcej informacji. – Powinniście sprawdzić komputery – zaproponował nagle Mann. Pochylił się do przodu i dodał niemal szeptem: – Chciałbym pomóc, ale nie mogę zaczynać kariery od naruszenia zaufania moich pacjentów. Danny korzystał ze szkolnych komputerów. Niezbyt się na tym znam, ale zdaje się, że policja może z nich wydobyć prawie wszystko... Quincy i Rainie wymienili spojrzenia. Mann najwyraźniej chciał im coś zasygnalizować.

nie ma straszniejszego miejsca niż takie, gdzie dawniej była błogość, ale się wytarła: opuszczony kościół, zbezczeszczony cmentarz, a już tym bardziej – przynosząca niegdyś zbawienie pustelnia. Wśród braci i miejscowej ludności nasila się przekonanie, że Orędownika trzeba posłuchać i pustelników z Rubieżnej wywieźć, bo inaczej Czarny Mnich rozzłości się jeszcze bardziej. Archimandryta przeszedł cały Kanaan z procesją i chatynkę pławowego Sprawdź pielgrzymiej chuście zawiązanej aż po oczy – ostrożność bodajże nadmierna, bo o wieczornym czasie siniaka i tak nikt by nie zauważył. To i owo się wyjaśnia Wieczorem u siebie w pokoju Polina Andriejewna napisała list. Władyce Mitrofaniuszowi światła, radości, siły. Jeśli, Przewielebny Ojcze, czytasz ten mój list, to znaczy, że spotkało mnie nieszczęście i nie miałam możności opowiedzieć Ci wszystkiego ustnie. Chociaż, co znaczy „nieszczęście”? Może to, co u ludzi przyjęło się nazywać „nieszczęściem”, jest w rzeczywistości radością, bo przecież kiedy Pan Bóg przywołuje do siebie jednego z nas, to co w tym złego? Nawet jeśli nie przywołuje, tylko poddaje jakiejś ciężkiej próbie, to i tym smucić się nie ma powodu, przecież po to właśnie przyszliśmy na świat, żeby sprostać próbom. Ach, i po co ja Tobie, Ojcze, pasterzowi, prawię kazania o rzeczach tak