po prostu się zgubiłeś. - Wpadł do sadzawki - odezwała się Chloe. - Mógł utonąć. - Nie wpadłem do żadnej sadzawki, serduszko - zapewnił ją Matthew. - Ale to średnia przyjemność błąkać się nocą po wrzosowisku. Karolina zbiegła ze schodów prosto w jego ramiona. - Dzięki Bogu, och, dzięki Bogu! - powtarzała z twarzą wtuloną w jego kurtkę. - Pobrudzisz się Karo. - Pocałował ją w czubek głowy. - Czuję się znakomicie. Cofnęła się o krok. - Ale co się właściwie stało? Gdzieś ty był? Flic i Kahli dawno wrócili... Flic była przekonana, że zastanie cię w domu! - Zgubiłem się - odrzekł krótko Matthew. - Nie wiedziałem, co się stało z Flic, więc poszedłem jej szukać. - Wszystko mogło ci się przydarzyć. - Karolina zaprowadziła go do jadalni, wzięła od niego rękawiczki, pomogła mu ściągnąć kurtkę, na koniec usadziła go w fotelu przy ogniu. - Mogłeś upaść, złamać nogę i leżeć tam do rana, zanim ktoś by cię znalazł. Mogłeś wpaść w hipotermię. http://www.centrumpsychologiipodrozy.pl szlachetnym i sugestywnym, możemy dostrzec ślad duchowej wrażliwości, która tak silnie porusza w obrazach van Eycka. Rozdział 1 1904 Tempero! Tempero! — Dźwięczny głos wypełnił cały domek. Tempera natychmiast odłożyła suknię, którą właśnie zszywała, i podbiegła do szczytu schodów. Na dole w holu zobaczyła lady Rothley. Ubrana w zieloną suknię, krótki futrzany płaszcz i przybrany piórami kapelusz przypominała egzotycznego rajskiego ptaka. Stała z twarzą zwróconą ku niej i wołała zdyszana:
— Ojciec zawsze mówił ci, byś patrzyła i słuchała, lecz zapomniał dodać jeszcze jedno słowo — słowo najważniejsze ze wszystkich. — Jak ono brzmi? — spytała Tempera. — Będziemy patrzeć, słuchać — i kochać! — odpowiedział książę. — Jedyne, o co proszę los na przyszłość, Sprawdź krzywdy, ale także zniewagi, czekała na niego kartka od Zuzanny z podziękowaniem za piękny upominek, co tym samym wykluczało ją z grona podejrzanych. Zadzwonił do niej natychmiast i wyjaśnił, że zaszło nieporozumienie. - Przyznaję, że byłam nieco zaskoczona. To znaczy, bardzo się ucieszyłam, ale nie podejrzewałabym cię raczej o taką ekstrawagancję. - Umilkła na chwilę. - Może chcesz, żebym ci to zwróciła? Ale z tym byłyby kłopoty, bo został mi tylko koszyczek i słoik chutneya. - Nie, dziękuję. Możesz się spokojnie delektować. - To bardzo uprzejmie z twojej strony, Matthew. Wcale nie czuł się uprzejmy, odkładając słuchawkę. Wszystko, tylko nie...