Równie mocno nienawidził Glorię za to, jak się z nim obeszła. Ona i jej matka nie były godne czyścić butów Lily, jego własnych zresztą też.

miem, co zaszło, ale to było coś potwornie wielkiego i czar- nego... pewnie jakaś inna Niania. Szczęka pana Casworthy'ego wysunęła się do przodu. Jego nabrzmiała twarz przybrała szpetny, ciemnoczerwony kolor, chorobliwy rumieniec złowieszczo zaczął wypełniać całe oblicze. Nagle obrócił się na pięcie. — Dokąd się wybierasz? — zaniepokoiła się żona. Brzuchaty mężczyzna o silnie zaczerwienionej twarzy pomaszerował chodnikiem w stronę swego metalicznie po- łyskującego krążownika i chwycił za klamkę. — Jadę kupić nową Nianię — zamruczał pod nosem. — Najlepszą, cholera, jaką uda mi się dostać. Nawet jeżeli będę musiał odwiedzić setkę sklepów. Chcę najlepszą i największą. — Ależ kochanie — zaczęła przelękniona żona, spie- sząc za mężem. — Czy możemy sobie na nią pozwolić? —- Załamując ręce z niepokoju, starała się dotrzymać mu kro- ku. — Chodzi mi o to, czy nie można by z tym zaczekać? Aż znajdziesz nieco czasu, żeby to wszystko przemyśleć. Może pojechałbyś później, gdy się już trochę... uspokoisz. http://www.bolglowy.com.pl Uśmiechnął się, nachylił i delikatnie musnął wargami jej usta. - Czy to jest ciekawsze? - szepnął. - Nie sądzę... Pocałował ją jeszcze raz, mocniej. - A może to? Bo mnie bardzo interesuje. Bogini otworzyła turkusowe oczy. - Uniki nic nie zmienią - powiedziała cichym głosem, od którego przebiegł go dreszcz. Choć mówiła spokojnie, wyczuł, że jest poruszona. Nie zamierzał teraz zrezygnować. - Istotnie. Rozmawialiśmy o moich złych manierach. Prawdziwy dżentelmen nie ośmieliłby się pani pocałować. Stąd wniosek, że czasami właściwe zachowanie nie ma sensu. - To pan zachowuje się bez sensu - oświadczyła, uwalniając się z uścisku. - Nie można opłakiwać jednego krewnego, a udawać, że drugi pana nie obchodzi. - Ale mogę decydować, czy chcę o tym rozmawiać, czy nie. Zdecydowanie wolę

Aby zbudzić swych podopiecznych, Niania stawała w odległości kilku kroków od wezgłowia łóżek, brzęcząc cichutko coś w rodzaju melodyjki. Następnie pilnowała, by dzieci sprawnie się ubrały i zeszły na śniadanie, miały umyte twarze i dobry nastrój, (gdy były w złym humorze, Niania brała je na barana i razem, ku ogromnej ich radości, Sprawdź - Nie musi pan, milordzie - zapewniła go Alexandra i poklepała dziewczynę po ręce. - Kiedy przyjęcie? - zainteresowała się ciotka Fiona. - I kto je wydaje? Dlaczego mnie nie poinformowano? - W czwartek, Howardowie, bo nie chciałem ci mówić. Rose gwałtownie wciągnęła powietrze. - W czwartek? - To dość czasu, żeby cię przygotować, Rose. Panna Gallant znowu go uprzedziła. Najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy, jak daremne jest hamowanie jego gniewu. Na szczęście tego dnia był w dobrym humorze. - Ależ, kuzynie Lucienie, sam mówiłeś, że nie pozwolisz, by mnie zobaczył którykolwiek z twoich przyjaciół. - Nie... - Lord Kilcairn jest po prostu zazdrosny - przerwała mu panna Gallant.