jego oczy. Bezradne, nienawistne, nieprzytomne. Znam to spojrzenie. Patrzyłam na te ciała i zastanawiałam się... Wszyscy mówią, że zwykła złość nie może doprowadzić dziecka do morderstwa, ale ja wiem, że może. Czasem trudno się przed nią obronić. Gdy się jest bardzo młodym, bezradnym i wrażliwym... – Głos Rainie załamał się. Siedziała, dusząc w sobie niewypowiedziane słowa, a serce tłukło się jej w piersi jak ptak w klatce. – Martwisz się, że mogłaś kiedyś postąpić jak Danny O’Grady? – zapytał Quincy. Nie odpowiedziała. – Nie jesteś Dannym dodał stanowczo. – Wiem o tym! Jestem kobietą, a kobiety nie wyładowują się na niewinnych. Z reguły nie bywamy masowymi czy seryjnymi morderczyniami. Koncentrujemy nasz gniew na tym, kto nas zranił albo niszczymy same siebie. Ale nie w tym rzecz. Myślę, że to problem przemocy. Przecież strzelanina to nie katastrofa samochodowa czy wypadek przy kombajnie. Nie jestem pewna dlaczego, ale przeszłość nagle wróciła. Zupełnie jakby matka umarła wczoraj. Tamtego dnia wszyscy tylko zastanawiali się, czy zabiłam, a nikt nie pomyślał, żeby zapytać mnie, jak się czuję. Nie wiem nawet, czy ja sama umiałam zastanowić się nad tym. Ona zachowywała się okropnie. Ale była moją matką. Poszło tyle wapna, żeby usunąć z sufitu krew. A ja całe dnie szorowałam podłogę, a mimo to wciąż wychodziły jakieś plamki. Była moją matką, na litość boską. Jedyną bliską osobą, jaką miałam. – Rainie, dobrze się czujesz? – Tak, świetnie. Do diabła, muszę zamknąć dziób. – W którymś momencie wziął ją za http://www.bioharmony.pl rozmawiać z ojcem, żeby przypadkiem nie wyczuł strachu w jej głosie. Wiesz co, tato? Nie potrafiłam nauczyć Mandy, żeby była silna, ale za to ona nauczyła mnie, jak zostać dziwaczką. Hura! Masz farta! Dwie popieprzone cór Przez drewniane drzwi weszła do słabo oświetlonej chłodnej poczeka ni. O tej porze dnia niewielka funkcjonalna poczekalnia była pusta. Z nie wchodziło się na strzelnicę, która przypominała jaskinię. Nie patrzyła kanapę, na gablotkę pełną medali ani na szereg trofeów na ścianie poczeka ni. Wzrokiem szukała jego. Chociaż mówiła sobie, że to nie on jest powo¬ dem, dla którego zjawiła się tu tak wcześnie rano, jednak rozglądała się nowym instruktorem Dougiem Jamesem. I Doug był szatynem, ale na skroniach włosy miał już przyprószone siwizną. Ciemnoniebieskie oczy i zmarszczki od częstego śmiechu. Był wysoki
się do szanowanego agenta FBI? A może istniał jakiś tajemniczy mężczyzna? Może pomógł Mandy upić się tamtej nocy, wiedząc z jej poprzednich wyczynów, do czego może to doprowadzić? Może rozumiał, co śmierć Mandy zrobi z Quincym? Może wiedział, że wytrąci go z równowagi i pozostawi samemu sobie? Może wiedział, że pozbawi go możliwości obrony, kiedy pojawi się realne zagrożenie... Sprawdź Była żona nie odpowiedziała od razu. Potem sama zadała mu pytanie, a jej głos brzmiał jakoś dziwnie. - Pierce, uważasz, że kiedy człowiekowi przeszczepiają cudzy organ, to otrzymuje coś więcej niż kawałek ciała dawcy? Może... Być może dostaje również część istoty dawcy, część jego duszy? - Transplantacja organu to procedura medyczna. Nic więcej. - Podejrzewałam, że tak powiesz. - Pomówmy jeszcze o Kimberly... - Jest zagniewana, potrzebuje swobody. Zrozumiałam, Pierce. Nie jestem taka głupia, jak myślisz. - Bethie... Usłyszał trzask. Rozłączyła się. Quincy powoli odłożył słuchawkę. I to - pomyślał zmęczony - zakończyło