- Nie. Dobranoc.

- Żadnych oczekiwań, pamiętasz? Jakże mogłaby zapomnieć? Przecież tak się umawiali. Bryce ruszył do przodu, a ona podążyła za nim z Karoliną na rękach. Pokazał jej salon i jadalnię na parterze. Potem znaleźli się w holu, z którego prowadziły schody na piętro. - Tam są sypialnie, łazienki, a także biblioteka - powiedział. Dziewczyna z podziwem oglądała rzeźbione drewniane sufity, obrazy na ścianach. Stary dom miał swój urok właściwy dawnym posiadłościom plantatorów. Pomyślała, że odkąd pracuje w CIA, właściwie nie ma żadnego miejsca, które mogłaby nazwać swoim domem. Przeszli znowu do kuchni, a potem do pokoju Karoliny. Bryce otworzył drzwi na taras i puszczając ją przed sobą, rzekł: - Witaj w Zakolu Rzeki. ROZDZIAŁ DRUGI Klara zamarła na moment. Wypowiedział te słowa takim tonem, jakby przez całe życie chciał to zrobić. Nie śmiała obejrzeć się i spojrzeć mu w oczy. Wystarczyło, że czuła za sobą ciepło jego ciała. Ledwie się pohamowała, by nie rzucić mu się w ramiona. Zdumiewały ją własne odczucia. Była zła na siebie, że obecność tego człowieka wprowadza ją w taki stan. Odsunęła się od niego i podeszła na skraj tarasu. - Ty tak nazwałeś to miejsce? - spytała. - Rozumiem, że nie pochodzisz z południa Stanów. - Mogę zacząć mówić z południowym akcentem, jeśli chcesz - odparła. Nie chciała potwierdzić, że urodziła się i wychowała kilka mil od tego miejsca, lecz pozbyła się lokalnej wymowy. W CIA nie należało wyróżniać się akcentem. Rozejrzała się. Piękno krajobrazu zapierało dech w piersiach. - Tu jest jak w raju - zauważyła. Rezydencja leżała nad rzeką. Widać stąd było posiadłości rozciągające się na drugim brzegu, a na horyzoncie - morze. Zakole Rzeki miało swój basen i ukwieconą altanę, w której stały miękkie fotele, zachęcające do wypoczynku. Wysokie drzewa rzucały przyjemny cień. W centrum ogrodu szumiała fontanna. Przy brzegu rzeki widać było molo, do którego przycumowano niedużą żaglówkę i luksusowy jacht, - To wszystko z apanaży w tajnych służbach? - spytała Klara. - Skądże! - roześmiał się Bryce. - Posiadłość od pokoleń należy do mojej rodziny. To dom rodziców. - Są na emeryturze? http://www.betondekoracyjny.net.pl Skąd takie myśli? Lepiej wrócić do noszenia broni i chwytania groźnych przestępców. Jakoś przetrwa w tym domu jeszcze trochę, jeśli tylko uda się jej trzymać Bryce'a na dystans. A jednak wewnętrzny głos ciągle zadawał pytania na temat nurtujących ją uczuć. Dosyć tego, pomyślała, biorąc talerzyk z jedzeniem dla Karoliny. Trzeba jak najszybciej wracać do pracy. Przyszła nad basen i wręczyła jedzenie Bryce'owi, by nakarmił córeczkę. - Muszę się przebrać i wrócić do biura - odrzekł, zwracając jej talerz. - To po co właściwie przyjeżdżałeś? - Chciałem towarzyszyć Karolinie podczas lunchu, a nie przewidywałem, że najpierw wyląduję w basenie. - To twoja wina. - Jesteś groźna z krzesełkiem w ręku. Klara omal się nie uśmiechnęła. - Pożegnaj się z tatusiem, kochanie - powiedziała do Karoliny i zaczęła ją karmić. Bryce poczuł się zbyteczny. Dziecko wyciągnęło rączkę z jedzeniem w jego stronę, więc schylił się i wziął je z paluszków małej, a ona uśmiechnęła się, uszczęśliwiona, ukazując dwa nowe ząbki w buzi.

promiennie. - Alexandro... Puściła go i ujęła diuka pod ramię. - Pozwól, że przedstawię cię Rose Delacroix, wuju - powiedziała, żałując, że nie może wybiec z płaczem w noc. Jak Lucien śmiał? Jak oni wszyscy śmieli? Jeśli sądzili, że ten publiczny pokaz Sprawdź - Dziewczynki mają pochwę - odpowiedział bez namysłu, wprawiając Glorię w jeszcze większe osłupienie. - Skąd o tym wiesz? - Mama mi powiedziała. Chłopcy mają penisa, dziewczynki pochwę. Takimi nas stworzył Bóg. Zła i zmieszana, ściągnęła brwi. - A więc to żadna tajemnica? - No pewnie. - Danny pokręcił głową. - Wszyscy o tym wiedzą, no, prawie wszyscy - poprawił się szybko. - A mój kolega, Nathan, mówi na penisa „fiut”. - Fiut - powtórzyła, usiłując uporządkować zaskakujące informacje. Dlaczego matka nic jej nie powiedziała? Dlaczego bunia tak dziwnie się zachowała, kiedy Gloria próbowała dowiedzieć się czegoś wczoraj w muzeum? Nic z tego nie rozumiała. Nagle jej w głowie zrodził się śmiały pomysł. - Mogłabym zobaczyć twojego... penisa? - zapytała ku własnemu zdziwieniu. - Ja... nigdy jeszcze nie widziałam... penisa. Jak mi pokażesz, to i ja ci pokażę. - Nie wiem. – Danny zacisnął usta. - Będziesz się ze mnie śmiała. A co będzie, jak nas nakryją? Pokręciła stanowczo głową. - Nie będę się śmiała, obiecuję. Jesteś moim przyjacielem, nie można śmiać się z przyjaciół. Nikt nas nie przyłapie, chcę tylko zobaczyć.