- Spróbuj odpoczac - poradziła.

wszystkimi łaczacymi sie z tym problemami. Alex wrzucił niedopałek do scieku, czerwona iskierka szybko zgasła. Samochody wyprzedzały jadacego ulica rowerzyste. - ¯ałuje, ¿e nie poznałem Pam - powiedział Alex. - Mo¿e wtedy rozumiałbym z tego cos wiecej. Wyglada na to, ¿e jej rodzina ma zamiar pozwac nas do sadu - ich adwokat ju¿ do mnie dzwonił - ale postaram sie, ¿eby wszystko zostało załatwione przez towarzystwo ubezpieczeniowe. To mo¿e byc powa¿ny problem. - Wsadził rece do kieszeni i spojrzał w strone ulicy, przy której zaparkował samochód. - Obawiam sie, ¿e tylko jeden z wielu. - Usmiechnał sie niewesoło. - A skoro ju¿ o tym mowa, mam w teczce kilka dokumentów, które pozwola ci sie zorientowac w sytuacji firmy - dodał, wyraznie chcac zmienic temat. - Pomyslałem, ¿e mo¿e chciałbys je przejrzec, zanim przyjdziesz do biura. - To pewnie dobry pomysł - przyznał Nick. Alex otworzył jaguara od strony kierowcy, otworzył teczke, wyjał niedu¿a, cienka aktówke i wreczył ja bratu. - Jesli bedziesz miał jakies pytania, zadzwon do mnie do http://www.beton-architektoniczny.org.pl/media/ 77 A ona nic nie mogła zrobić. Dosłownie nic. - Nie! - krzyknęła, zła, że słyszy błagalny ton w swoim głosie. - Nie rób tego. Proszę. Ross, och, nie! - Wiła się bezradnie. Był za ciężki, za bardzo zdeterminowany. Czuła, że coś w niej umiera. Łzy ciekły jej po twarzy; z gardła wydobywały się okropne dźwięki, ni to krzyk, ni to szloch. - Nie, nie, nie! - Spodoba ci się - mruknął, ledwo poruszając wargami. - Wszystkie zawzięte dziwki to lubią. Próbowała odepchnąć go kolanem, ale on miał refleks. Przesunął się. Rozłożył jej nogi i przytrzymywał, a potem odepchnął jej rękę. - No, dziecinko. Wyluzuj się. Zaraz się zabawimy w wozie twojego tatusia. - Zalatywało od niego whisky. Szczecina na jego podbródku boleśnie ocierała jej twarz. Miał szorstkie ręce i ciężko sapał. - Wiesz, ślicznotko, czekałem na to całe życie. Przez następny tydzień Shelby chodziła jak we mgle, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Wciąż przypominała

pewnego dnia ona znowu przyszła, pocałowała go niewinnie w policzek, usmiechneła sie, jakby mówiac: „Wiem, ¿e mi wybaczysz” - i oznajmiła, ¿e to ju¿ koniec, bo spotkała kogos innego. A tak sie zło¿yło, ¿e tym kims był jego brat. - Sukinsyn - warknał Nick pod nosem i dopił whisky jednym haustem. Sprawdź jakby chciała dostrzec slad po pierscionku, który podobno nosiła od wielu lat... ale ¿adnego sladu nie było. - Chyba ci go nie ukradli? W szpitalu? To sie czasami zdarza. - Nie wiem... miałam tylko ten. - Marla czuła sie coraz bardziej zagubiona. - Có¿, sprawdz to. To był stary pierscionek, bardzo cenny. Podobno wart fortune A teraz, kiedy twój ojciec jest taki chory i w ogóle, wiem, ¿e bedziesz chciała zachowac go na pamiatke. - Dotkneła jej ramienia. -Jak on sie czuje? - Jeszcze go nie widziałam - przyznała Marla, z poczuciem winy. - Wiem, ¿e sie o niego martwiłas - powiedziała Joanna. -