Richard wszedł do biblioteki i zamarł. Była pusta. Laury nie było w swoim pokoju ani u Kelly. Wyszedł z biblioteki i skręcił w lewo. Poszedł do nieużywanego, zachodniego skrzydła, przeznaczonego pierwotne dla gości i służby. Czuł panikę. A jeśli coś się jej stało? Zawołał ją cicho. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, zaczął otwierać gwałtownie jedne drzwi za drugimi. -Lauro!-krzyknął. -Tutaj. - Usłyszał odpowiedź. -To znaczy, gdzie? Cholera, to istny labirynt - mówił do siebie zniecierpliwiony. Zaśmiała się lekko. - Sam powiedziałeś mi o żółtym pokoju. Otworzył drzwi. Siedziała na krześle, tyłem do niego, przy sztalugach. Zastygła z pędzlem nad dużym arkuszem papieru. Położyła farbę zamaszystym gestem. -Coś sobie przypominam.-Wszedł do środka już uspokojony. -Martwiłeś się? -Do licha, tak. To wielki, stary dom... -I zawsze pogrążony w ciemnościach - dodała, po czym obróciła się nieco, ale tak, że go nie widziała. Wbiła http://www.beton-architektoniczny.biz.pl przemalowała swój samochód na inny kolor. Nie zrobiła jednak wszystkiego. Clark radził, by używała innego nazwiska, co okazało się niewykonalne. We wszystkich hotelach żądano od niej jakiegoś dowodu tożsamości i dlatego musiała pokazywać swoje prawo jazdy. Nawet Buster poprosił ją o numer ubezpieczenia, żeby móc ją zatrudnić. Julianna potrząsnęła głową. To nieważne. John i tak jej tu nie znajdzie, bo zaszyła się zbyt daleko od domu. Tylko jej się zdawało, że widziała go na ulicy. Zwyczajne złudzenie, jak z tą kobietą w toalecie. Julianna wygramoliła się z pościeli i oparła o wezgłowie łóżka. Wciąż nie mogła uwierzyć, że John jest mordercą. Przecież zawsze był dla niej miły, obsypywał ją prezentami i dawał liczne dowody najgłębszej miłości. Delikatny i czuły John, stale zapewniający, że Julianna jest
rozdwoiła. Przekonywanie jej do niczego jednak nie doprowadzi. Jest przemęczona i walczy z sennością. Z chłopcami też tak czasem bywało i Jack z doświadczenia wiedział, że musi ją po prostu przytrzymać w pozycji leżącej, a wtedy sen sam przyjdzie. - Jak sobie życzysz - zgodził się ochoczo. Wyciągnął Sprawdź Mała usłyszała głos matki i odwróciła główkę w jej stronę. Krzyk przeszedł w żałosny płacz. Julianna cofnęła się i potrząsnęła głową. – Nic nie rozumiesz. On zaraz przyjdzie. On chce... – Daj mi Emmę! – Kate wyciągnęła ręce. – Nie widzisz, że się ciebie boi? Gdy Julianna zawahała się, Kate skorzystała z okazji i wyrwała jej dziecko. Przytuliła małą do piersi i zaczęła ją kołysać. Emma natychmiast ucichła, a płacz przeszedł w czkawkę. – Mało ci jeszcze? – spytała nabrzmiałym od emocji głosem. – Zabrałaś mi męża, a teraz chcesz ukraść dziecko? – Nic nie rozumiesz – powtórzyła Julianna, nerwowo ściskając dłonie i zerkając na zegar z misiem.