Ale sam powiedziałeś, że to dziwna sprawa. Jestem taki jak ty. Sam nie wiem, co o tym

grzechów. – Zmarszczyła nos. – Nie jestem katoliczką ale chyba tak to działa? – Nie wiem. – Usiłował coś zapamiętać. – Jeszcze jakieś miejsca? – Tak, mały hotelik przy Figueroa, niedaleko uniwersytetu, ale nie pamiętam szczegółów. – Może powiedziała za dużo. Może powinna była trzymać język za zębami. ] tak nic nie przywróci Jennifer życia. Zaciskał usta w wąską kreskę. W jego oczach i głosie był chłód. Wieczny glina. Zimny. Daleki. Doświadczony. – Przypominasz sobie coś jeszcze? – Tylko to, że żałowała – powiedziała w przypływie szczerości. – Że cię skrzywdziła. Spojrzał na nią, jakby znowu się z nim drażniła. I trudno mu się dziwić. – Mówię poważnie, Rick. Była na siebie wściekła za, jak to nazywała, swoje przekleństwo – odruch, by odpychać od siebie wszystko, co dobre. Owszem, była egocentryczna i próżna, ale w głębi duszy była też bardzo dobra. I na swój dziwaczny sposób kochała cię. I to bardzo. Rozdział 9 I ego dnia Bentz po raz pierwszy zobaczył Jennifer w Los Angeles. Rozstał się z Shaną w jej rezydencji w Beverly Hills i pojechał na południowy zachód; chciał odnaleźć ulicę Figueroa i zaspokoić chorą ciekawość. Przetrawiał w myślach to, czego się dowiedział od Shany, usiłując oddzielić prawdę od fikcji, a może raczej wydobyć rzeczywistość z bardzo subiektywnej opowieści. Powoli brnął http://www.bed-breakfast.pl/media/ Rozdział 15 Przykro mi! – Głos Bentza niósł się echem, jakby przemawiał z tunelu. – Muszę to zrobić. – Nie! Rick, nie jedź! Nie zostawiaj mnie! Nie zostawiaj nas! – O1ivia biegła za nim przez mrok, przebierała nogami, ale poruszała się powoli, żwir czepiał się jej stóp. Rwała do przodu, serce waliło jej jak młot. Nie był daleko, ale się odsuwał, patrzył na nią i znikał w oddali. – Rick! Stój! – zawołała. – Nie mogę. – Ale dziecko! Rick, będziemy mieli dziecko! Kolejny odgłos, głośny, przenikliwy. Warkot silnika, stukot kół. Bentz się odwrócił, jakby jej nie słyszał, i szedł dalej w przepastnym tunelu, zostawił ją za sobą. Biegła, dyszała ciężko, chciała wyprzedzić złowieszczy silnik i wrogie światło. Nie!

Co on sobie myślał? Kto to jest? Pomyślał o O1ivii, kobiecie, która wznieca ogień w jego żyłach i przenika do jego snów. To jej twarz widział oczami wyobraźni; jasne włosy, różowe usta, oczy koloru whisky, które zaglądają w głąb jego duszy. Wystarczyło, by musnęła mu kark palcem, a był gotów. Z niesmakiem odepchnął nieznajomą. – Coś nie tak? – spytała. Sprawdź dnia podjęła ostateczną decyzję; ustawi wszystko tak, żeby móc na tydzień lub dwa polecieć do Kalifornii. Ricka nie było zaledwie od paru dni, ale Olivia wiedziała, że nieprędko wróci. Tak jakby uciekał. Od niej. Od ich wspólnego życia. Och, oczywiście, ma wytłumaczenie. Nagła obsesja na temat pierwszej żony i wyprawa do Kalifornii w pogoni za duchem. Do tego jeszcze brutalne morderstwo w Los Angeles, niemal identyczne z zabójstwem bliźniaczek Caldwell. Zawsze go gryzło, że wyjechał z Los Angeles, nie doprowadziwszy tej sprawy do końca, zwłaszcza że nieźle mu się za nią oberwało. Znała męża na tyle, by wiedzieć, że uważa szanse na rozwiązanie nowej zagadki za możliwość zmycia starych grzechów, okazję, by wsadzić mordercę za kratki raz na zawsze. Oczywiście kalifornijska policja raczej nie doceni jego wysiłków. Nadal jednak uciekał i najwyższy czas przekonać się dlaczego. Odkąd odzyskał przytomność, zachowywał się dziwnie, tylko że, niestety, O1ivia nigdy nie miała okazji, by z