flirtować, więc się nie nadymaj jak król ropuch i nie

maszyny. - Nie trzeba, dziękuję. Keenan zdjął plastikowe wieczko z kubka, upił trochę i otarł resztkę pianki z górnej wargi. - Porównała pani raporty? - Tak. - Przedstawiła mu sprawnie swoje analizy. Keenan słuchał uważnie, a kiedy skończyła, zacisnął na chwilę wargi, zanim przemówił. - Myślę... mam nadzieję, że nie jestem tępym gliniarzem, pani inspektor... - Helen - przerwała mu. - Ale...? - Ale w mojej sprawie na razie wszystko wskazuje na Patstona. - Mimo braku oznak przemocy w domu i garażu, mimo miejsca zbrodni odległego o wiele kilometrów? Oraz faktu, że Joannę naprawdę wyszła, tak jak zapowiadała, i naprawdę zostawiła Irinę u matki? - To nie znaczy, że nie spotkała się z Patstonem później. Mogła wpaść do warsztatu albo umówić się z http://www.bassety-adopcje.pl po grzbiecie, kiedy widziała ich na sali. - Jak na gliniarza, za bardzo się migasz od kibicowania wymiarowi sprawiedliwości - wytykał jej ojciec, a zarazem największy krytyk, Graham Shipley. - Bo ich żałuje! - Matka, Patricia, raczej pokpiwała z córki, niż jej broniła. Shipley nie do końca ich żałowała, a jednak miała w sobie ślad czegoś - może humanitaryzmu? - co przynajmniej pozwalało jej zastanowić się przez chwilę nad dwoma nurtującymi ją i budzącymi strach pytaniami: Dlaczego? Jak? Pierwsze wystąpienie Johna Bolsovera przed sądem

przetrzymać. Maggie oparła głowę na ramieniu przyjaciółki. - Och, Dix, co ja bym bez ciebie zrobiła... - westchnęła cicho. Dixie objęła ją serdecznie ramieniem i przytuliła. - Poradziłabyś sobie. Masz głowę na karku. Dobre Sprawdź Hm... Po tym, co zaszło w kuchni, Ash miał pewne podstawy, by powątpiewać w prawdziwość jej zapewnień. Przylgnęła do Rory'ego, rozmyślał ponuro, jakby ten był ostatnim mężczyzną na Ziemi. Przygotowała mu suty posiłek... brakowało tylko, żeby zaczęła go karmić, zupełnie tak, jak Rory karmił Laurę. Rzucała tylko w stronę Asha pogardliwe spojrzenia za każdym razem, kiedy sięgał po butelkę. Czyżby to była zazdrość, Tanner? Pytanie pojawiło się nie wiadomo skąd i zaskoczyło go niepomiernie. Do diabła, nie. To nie może być zazdrość. Co go obchodzi, czy Maggie podoba się Rory? Nic mu do tego. Ważne, żeby opiekowała się Laurą