- Ja te¿ nie - przyznała Marla. - Ale czemu ten ktos

Skręciła zbyt szybko i opony jej wozu mocno zapiszczały. Nevada kończył zmianę o pomocy. Obiecał, że spotka się z nią na ranczu jej ojca o pierwszej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie czekała na niego. Manewrowała swoim małym autem na zakrętach wiejskiej drogi, która biegła obok rancza. Wiatr rozwiewał jej włosy i chłodził skórę, ale ręce miała spocone. Zwolniła przy zjeździe i jej serce zaczęło mocno bić. Właśnie w tym miejscu robiło się niebezpiecznie - tutaj w każdej sekundzie mogła zostać zdemaskowana. Wrzuciła niższy bieg, skręciła w aleję i modliła się, żeby z przeciwka nie nadjechał jakiś samochód. Miała szczęście. Nie widziała żadnych reflektorów. Księżyc stał wysoko na niebie, a chłodna, kwietniowa bryza wiała łagodnie. Shelby zaparkowała swój kabriolet za gąszczem mesquite, na poboczu długiej alei wijącej się przez górzystą okolicę aż do serca ojcowskiego rancza. Gdzieś w oddali zawył kojot i Shelby dostała gęsiej skórki, ale wkładając kluczyki do kieszeni, zignorowała wrażenie, że coś jest nie tak, że w powietrzu jest jakieś elektryczne napięcie. Oczywiście, spotykanie się z Nevada w takich okolicznościach, wbrew woli ojca, musiało wywołać u niej lęk i przyprawiało ją o duże zdenerwowanie. To dlatego czuła się tak nieswojo. Tylko dlatego. Kilka chmur o zamglonych konturach przesłoniło księżyc. Shelby puściła się pędem przez wzgórze, czując zapach świeżej trawy. Gdzieś w oddali zadudnił pociąg, a wysoko w górze, na niebie usianym gwiazdami, mrugały skrzydła samolotu. Konie z rancza, niezagnane do stajni, parskały i podnosiły łby, kiedy obok nich przemykała. Zbiegła szybko ze wzgórza, pokonała strumyk, wspięła się na płot i wylądowała na krótkim trawiastym odcinku. Kiedy dotarła do pierwszych zabudowań rancza, była już nieźle zdyszana. Czuła łoskot krwi w głowie, a puls podskoczył jej jeszcze bardziej, kiedy dała nurka za szopę z narzędziami i http://www.badaniagier.pl minut bede na dole. - Odło¿ył słuchawke i siegnał po swoja kurtke. - Mówie powa¿nie. Jesli zdarzy sie cos dziwnego, niezwykłego albo niepokojacego, prosze do mnie zadzwonic. - Oczywiscie - zapewnił go Nick. Kiedy wychodzili z komisariatu, zapadał ju¿ zmierzch. - Chodzmy na kawe - zaproponował Nick, kiedy czekali na zmiane swiateł na przejsciu dla pieszych. Obok nich na chodniku zebrał sie spory tłumek. Zaczynała sie godzina 347 szczytu. Ulicami suneły sznury samochodów. W wilgotnym powietrzu unosił sie cie¿ki zapach spalin. Gwałtowne powiewy zimnego wiatru szarpały płaszczem Marli, rozwiewały jej włosy. Nick trzymał ja za łokiec. Jego

- A wiec słyszałas nas. Dlaczego nie reagowałas? - Próbowałam. Ale nie byłam w stanie sie poruszyc. - Nie przejmuj sie tym. - Ale niczego innego nie moge sobie przypomniec, ani wypadku, ani... ani niczego. - Ciagle trzymajac Aleksa za reke, odwróciła sie, ¿eby spojrzec na Cissy, która teatralnie Sprawdź - To mi wyglada na kochanke. - Niewykluczone. On i Marla sypiaja w oddzielnych pokojach. A on zamyka swoje drzwi na klucz. Walt gwizdnał przeciagle. - Wzorowe mał¿enstwo, nie ma co - zauwa¿ył, pociagajac łyk piwa. - ¯ona ma długa liste kochanków, a ma¿ zamyka sie na klucz i wychodzi o najdziwniejszych porach. Pytałes go kiedys, co własciwie robi po nocy? - Nieraz. Udziela dosc mglistych odpowiedzi. - Sadzisz, ¿e cos ukrywa? 380 - Ja wiem, ¿e cos ukrywa. Musze sie tylko dowiedziec, co.