nie tylko lady Althorpe, ale również baronowa i jej najmłodszy wnuk, zrozumiał. Sinclair myślał, że postępuje sprytnie, prosząc o kolejne dowody winy Marleya, a tymczasem zastawiał pułapkę na najbliższego przyjaciela swojego nieżyjącego brata. Aresztowanie wicehrabiego zaskoczyło go, póki nie zobaczył swojego gabinetu. Pojął wtedy, że Sin próbuje go zmusić do zrobienia fałszywego kroku. Jego podła intryga omal się nie udała. Gdy doszedł do wniosku, że Augusta, Kit i ta głupia gęś pojechali do Althorpe, rozwiązanie nasunęło mu się samo. Przy odrobinie szczęścia może uda mu się nawet zasugerować, że tragiczny w skutkach pożar wiejskiej rezydencji wzniecił Sinclair. Liczni świadkowie potwierdzą, że po nagłym wyjeździe żony nowy markiz zachowywał się jak człowiek niezrównoważony. Astin uśmiechnął się do siebie. Tak, to byłby doskonały sposób na zakończenie całej sprawy. - W pokojach od frontu nie ma nikogo, milordzie - zameldował Wilkins. http://www.automarki.com.pl nie czekać do rana. Ja zajmę się chłopcami. Federico odrzucił kołdrę, wstał z łóżka i podszedł do szafy. - A nie lepiej, żeby zawiózł ją kierowca Antonyego? - Nie ma go w pałacu. Można go wezwać, ale to niepotrzebnie zaintryguje paparazzich. Moi goście właśnie wyjeżdżają, więc jeden czarny mercedes więcej nie wzbudzi podejrzeń. Signorina Renati pojedzie z wami i zostanie w szpitalu do przyjazdu Antonyego. - On już wie? - Zadzwoniłem do niego. Na miejscu ma mój samolot, więc tylko się zbierze i o świcie rusza w drogę. Federico wyjął parę czarnych skarpetek.
Kiedy Sinclair zakończy śledztwo, w ogóle nie będzie jej potrzebował. Całkiem możliwe, że zostawi ją w Althorpe albo w jednej ze swoich mniejszych posiadłości. Wstała z fotela, żeby zdjąć wieczorową suknię i założyć strój podróżny. Mogłaby tupnąć nogą, zrobić scenę i odmówić wyjazdu, ale po co, skoro jej nie kochał. Była na siebie zła, że wbrew rozsądkowi obdarzyła Sprawdź - Z nami - sprostował lord William. Victoria zmierzyła ich wzrokiem. Niestety Marley miał rację. Sympatyczni mężczyźni byli sztywni i ograniczeni, podobnie jak ich repertuar komplementów na temat jej wyglądu oraz niemal obraźliwych uwag co do jej intelektu. Hulacy i dranie przynajmniej nosili ją na rękach. - Toleruję was tylko dlatego, że nie macie się gdzie podziać - oznajmiła wyniośle. - Smutne, ale prawdziwe - przyznał Lionel bez cienia urazy. - Należy nam współczuć. - Ja wam współczuję - powiedziała Lucy ze śmiechem i znowu się zarumieniła.