- Ty skurwysynu - syknęła Flic. - Ty podły skurwysynu!

Shey nic nie odpowiedziała. To go ośmieliło. Odłożył kulę, ujął Shey za rękę i przyciągnął do siebie. - Wiesz, o czym jeszcze marzyłem? Shey nadal milczała. -O tym. Wiedział, że nie powinien tego robić, Shey w ogóle nie dopuszczała do siebie myśli, że między nimi mogłoby coś zaistnieć, ale nie potrafił się powstrzymać. Otoczył ją ramionami i odszukał jej usta. Pospiesznie, nim rozum weźmie górę. Musiał ją pocałować. Po prostu. Zdawała sobie sprawę, jak wiele ryzykuje. Za każdym razem. Jednak gdy czuła dotyk jego ust, zapominała o obawach, o rozsądku. Nic innego się nie liczyło. Nie zastanawiała się już, dlaczego powinna się wycofać, dlaczego powinna jak najszybciej to skończyć. Mogła myśleć tylko o jednym: o tej chwili, o tym pocałunku, o tym mężczyźnie. Jego bliskość rozpalała jej zmysły. Pragnęła go. Bardziej niż czegokolwiek czy kogokolwiek dotąd. http://www.aranzacja-wnetrz.edu.pl dla przyjemności niż z obawy, że spadnie... Shey była wyjątkową, atrakcyjną dziewczyną. I chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. Przypomniał sobie, jak spał na kanapie w jej salonie, otulony narzutą przepojoną jej zapachem. Ze świadomością, że ona jest w sypialni na piętrze. Nie chciał być świadkiem jej mizdrzenia się do Petera, bo kiepsko się z tym czuł. Oczywiście nie powie jej tego. - Powiedzmy, że nie jestem jakoś szczególnie zachwycony. Shey mimowolnie uświadamiała mu też, że wyjeżdżając z Bostonu, zostawił tam cząstkę samego siebie - to cudowne poczucie wolności. Którego ona była uosobieniem. Tak, nie jest zachwycony. Ani trochę.

samotność. Książę roześmiał się. — To, o czym mówisz, to jedyny luksus, którego nie mogę ci zapewnić! Obaj roześmiali się i odeszli. I choć Tempera słyszała w oddali ich głosy, nie mogła rozróżnić słów. Sprawdź W mieście roiło się od turystów i kiedy doszła do Galerii Uffizi, postanawiając zostawić zwiedzanie Palazzo Vecchio na inną okazję, była zmęczona i spragniona. Przypomniała sobie barek na placu w pobliżu apartamentu i dotarła tam w kilka minut. Na niewielkim placyku panował tłok nie do opisania i pomyślała, że nie znajdzie miejsca, w końcu jednak zauważyła wolny stolik i usiadła z westchnieniem ulgi. W pół godziny później, kiedy kończyła drugą filiżankę kawy, do stolika podszedł młody, przystojny Włoch. - Bardzo panią przepraszam - zagaił, rzucając jej powłóczyste spojrzenie - czy mógłbym się przysiąść? Jest tak tłoczno... Był bardzo przystojny i, zupełnie wyraźnie, wyspecjalizowany w wyszukiwaniu samotnych turystek, pomyślała Jodie z rozbawieniem. Z przeciwnej strony placu rozgrywającą się przed nim scenkę oglądał Lorenzo. Młodzi florentyńczycy nałogowo spędzali letnie miesiące, flirtując z naiwnymi turystkami. Stało się to już rytuałem, poczynając od dyskretnych spotkań, przez spacery po mieście i szybki seks w pokojach hotelowych. Jodie cieszyła się u nich specjalnym powodzeniem. Lorenzo zauważył już, jak otwarcie odpowiedziała młodemu wielbicielowi, jak się do niego uśmiechnęła... Jakże często oglądał matkę obdarzającą takim samym uśmiechem kochanka, kiedy jako małego chłopca zabierała go ze sobą na spotkania. Obdarzał wtedy mężczyznę, z którym matka zamierzała zdradzić jego ojca, szczerym i ufnym dziecięcym uśmiechem. Nie zamierzał pozwolić Jodie postępować w ten sposób, bez względu na to, jak biznesowym układem miało być ich małżeństwo. Ruszył w kierunku kafejki. - Bardzo proszę - powiedziała Jodie do czekającego grzecznie młodego człowieka. - Ja już skończyłam. - Ależ proszę zostać i pozwolić zaprosić się na jeszcze jedną filiżankę kawy - zaprotestował, pochylając się nad nią i sięgając po jej dłoń. Jodie wstała natychmiast i cofnęła się o krok. - Nie, dziękuję. - Z trudem powstrzymała wybuch śmiechu na widok zmieszania i niedowierzania w oczach mężczyzny. Był bardzo przystojny i jego propozycje na pewno częściej spotykały się z akceptacją niż tak zdecydowaną odmową. Na widok Jodie wstającej od stolika i potrząsającej głową Lorenzo zatrzymał się gwałtownie. Mowa jej ciała był zupełnie jasna, a z opuszczenia ramion młodego człowieka odczytał zrozumienie, że został odtrącony.