wyjścia.

niebieskie oczy z tęczówkami w czarnych obwódkach, dzięki czemu błękit wydawał się jeszcze bardziej intensywny. Jasne, rozwiane na wietrze włosy. A ponad głową bezchmurny lazur zimowego nieba, oprawionego w złoto. Coś do niego mówiła. - Dobrze się pan czuje? Miły głos. Niski... Język angielski z domieszką czegoś bardziej europejskiego. Idealnie, pomyślał, wciąż oszołomiony. Gdyby nie ta muzyczka gdzieś z boku... Wyciągnął szyję w stronę dźwięku. Jeszcze jedna twarz: chłopiec - może ośmioletni - w czapce z pomponem i ze słuchawkami na szyi. Źródło dźwięku, a zarazem przyczyna upadku. Cholerny mały kamikadze z uszami pełnymi łomotu! Pędzi taki z góry na złamanie karku, spodziewając się, że wszyscy inni ustąpią mu z drogi. Buzia chłopca rozciągnęła się w uśmiechu - prawdziwie dziecięcym i rozbrajającym. Potem zniknęła z pola widzenia, muzyka także umilkła. Całe szczęście. Matthew odwrócił z powrotem głowę. ONA wciąż tam była. - Synek? - spytał. http://www.apcs.pl/media/ nieporozumienie. - Przyznaję, że byłam nieco zaskoczona. To znaczy, bardzo się ucieszyłam, ale nie podejrzewałabym cię raczej o taką ekstrawagancję. - Umilkła na chwilę. - Może chcesz, żebym ci to zwróciła? Ale z tym byłyby kłopoty, bo został mi tylko koszyczek i słoik chutneya. - Nie, dziękuję. Możesz się spokojnie delektować. - To bardzo uprzejmie z twojej strony, Matthew. Wcale nie czuł się uprzejmy, odkładając słuchawkę. Wszystko, tylko nie... - Czy coś się stało? - spytała go Flic przy obiedzie. - Nie, a czemu pytasz? - Sama nie wiem. Wyglądasz trochę... jakbyś się gniewał.

wcześniej na to nie wpadła. No cóż, w końcu to, co najprostsze, zawsze okazuje się najlepsze, najbardziej niezawodne. 112 - Chyba jest dobry. - No to mów - ponagliła ją Imogen. - Tyle że wszystko spadnie głównie na ciebie. Przypadnie ci Sprawdź - To raczej nietypowa sytuacja na kręgielni - zauważyła Shey. - To moja pierwsza zwyczajna randka. Kolacja była po prostu wyborna. Wyszukane potrawy, o jakich Shey dotąd nie miała pojęcia, smakowały wyśmienicie. Łosoś w delikatnym sosie, ryż z dodatkami, a do tego lekkie białe wino. Na pewno nie był to posiłek w stylu popularnego baru z hamburgerami. I Shey musiała przyznać, że ta odmiana bardzo jej odpowiadała. Przez chwilę jedli w milczeniu. Shey rzucała na Tannera ukradkowe spojrzenia. Był taki przystojny. Chętnie by go pocałowała.