zwiazanych ze szwagierka pozostawało bez odpowiedzi. -

przy tym krzaku. - Cie¿ko dyszac, wskazała reka na zmarniała forsycje. Dobry Bo¿e, naprawde straciła kondycje. - Mnie te¿ sie tak wydaje. - Nick spojrzał na puste miejsce na parkingu. - To mo¿e byc tylko zbieg okolicznosci, ¿e kierowca tego samochodu postanowił stad odjechac w chwili, kiedy... - Akurat. - Zmarszczywszy brwi, rozgladał sie naokoło, szukajac jeepa wsród sunacych wolno ulica samochodów. - Cholera! - Kopnał kamien, który potoczył sie pod stojacego nieopodal pontiaca. - Widziałem ju¿ takiego jeepa. Tego wieczora, kiedy Cherise przyszła do mnie do hotelu. Ktos przyjechał po nia takim samochodem. - Nick nie spuszczał wzroku z ulicy, jakby chciał siła woli zmusic uciekiniera do powrotu. - W okolicy sa pewnie dziesiatki czarnych jeepów - powiedziała Marla. Osłaniajac dłonia oczy, patrzyła w strone zachodzacego słonca. -Nie byłoby te¿ nic dziwnego w tym, gdyby ta sama osoba, która przyjechała wtedy po Cherise, pojawiła sie dzis w kosciele. Mo¿e ten samochód nale¿y do jej me¿a albo do jednego z jej przyjaciół, albo do kongregacji. http://www.amatorzyna.pl do jej pokoju na górze, chociaż dzięki przewodom wentylacyjnym często podsłuchiwała gości, jak opowiadają sprośne historyjki. - Shelby? - Głos ojca gwałtownie przywrócił ją do rzeczywistości. Sędzia wstał z fotela i popatrzył jej w oczy. - Rozumiemy się? Nie zobaczysz się już z Nevada Smithem. - Kiedy będę miała osiemnaście lat... - To porozmawiamy. Do tego czasu masz się trzymać od niego z daleka. - Stanął przed zimnym paleniskiem 57 kominka; wypolerowane długie rogi zawieszone na murku nad balustradą wyglądały tak, jakby wyrastały wprost z jego głowy. - Nie chciałbym nakładać szlabanu albo zabierać ci samochodu. To byłoby przykre. - Nie będziesz musiał - skłamała. Uwielbiała swój samochód, cytrynowożółty kabriolet, niemal tak jak swoją cenną klacz Appaloosę, chociaż nie kochała ich tak namiętnie jak Nevady. O nie, jej uczucia do Nevady nie dało się opisać. Wprawdzie do pewnego stopnia zdawała sobie sprawę z tego, że po prostu buntuje się przeciwko despotycznemu

Przez otwarta brame wjechał cadillac, za kierownica siedział Phil Robertson. Wysiadł z samochodu. Nick spojrzał na niego morderczym wzrokiem. - Słyszałem, ¿e pozwolił pan mojemu bratu decydowac o lekach, jakie miała przyjmowac jego ¿ona? - Co? Sprawdź zasady, że cel uświęca środki, powróciła nawet do tego okropnego, przeciągłego akcentu, którego tak usilnie pozbywała się w college’u. Ale tutaj ten sposób mówienia pasował. Tak samo jak czarne stetsony na łysiejącej głowie sędziego. - Drań - burknęła cicho. Zastanawiała się, kiedy zadzwoni do niej Ross McCallum. A on był jak wąż z ostrymi zębami i zwiniętym cielskiem, gotowy w każdej chwili przypuścić atak. Ale go potrzebowała. To on stanowił klucz do zagadki śmierci Estevana. Była tego pewna. Jeżeli Ross wkrótce nie zadzwoni, będzie musiała wepchnąć swój mały pistolet do torebki i rozejrzeć się za nim. Ta myśl ją zmroziła. Prawda była taka, że Katrina nie lubiła zadawać się z McCallumem. On był uosobieniem zła. Ale postanowiła sobie, że przezwycięży strach i zrobi wszystko, co konieczne. Wróciła do stojącego na kiczowatym stole laptopa. Właśnie zaczynała przetwarzać treść swoich notatek, żeby mogły się stać kanwą krótkiej historii o egomanii pewnego teksańskiego sędziego, który już wkrótce będzie żałował dnia, w którym odciął się od swojej nieślubnej córki. A Shelby - może nie ponosiła winy za to, że była rozpieszczoną księżniczką, ale spójrzmy prawdzie w oczy: ta dziewczyna to idiotka. Jak ktoś w jej wieku i w tych