uczniowie mieli czas wolny.

– Kiedy ostatnio sprawdzałam, pretensjonalności i snobizmu nie było na liście czynów karalnych. – Mogę? – wtrącił się Quincy. – Ależ proszę bardzo – powiedziała Rainie. Siedziała na tyle daleko od niego, na ile pozwalały warunki w samochodzie. Oboje udawali, że tego nie zauważają. – Pan Avalon długo czekał z powtórnym ożenkiem? Powiedzmy od dwunastu do piętnastu lat? – Trzynaście – odpowiedział Luke. Spojrzał na Quincy’ego z ciekawością. – O córce mówił z dumą, ale zawsze powracał do jej dzieciństwa? „W ósmym roku życia Melissa była najlepszą tancerką... Och, mała Melissa zawsze miała najsłodszy uśmiech. W szkole podstawowej wszyscy ją uwielbiali”. Niewiele wzmianek o dorosłej córce. – Rzeczywiście, wszędzie stały jej zdjęcia, ale większość z czasów, kiedy była małą dziewczynką. Pierwsze lekcje baletu, dziesięcioletnia Melissa przy fortepianie. W tym stylu. – Żadnych fotografii matki? – Nie widziałem. – Jej sypialnia nadal wygląda jak pokój dziecka? Mnóstwo różowych falbanek i pluszowych misiów? – I klaunów. – Luke wzdrygnął się. Quincy pokiwał głową. – Podejrzewam, że związek pana Avalona z córką nie był zdrowy. http://www.abc-psychoterapia.com.pl/media/ Kimberly też to wiedziała. Przyglądała mu się, oczekując czegoś więcej, niż jej dawał. Quincy żałował, że nie wie, co robić w takich chwilach. Chciał, Żeby jego córka czuła się bezpieczna i pewna siebie. Brakowało mu Elizabeth, ponieważ w takich chwilach zawsze była lepsza. On miał doktorat z psychologii, ale Bethie była matką. - Kocham cię, Kimberly - wyznał. - Tato... - Nie chcę jechać. Może czasami wygląda na to, że chcę. Może oboje mylimy poczucie obowiązku z pragnieniem. Ale to jest obowiązek. Montgomery ma o dziadku informacje, które muszę poznać. Na dodatek twierdzi, że przekaże je tylko mnie. Minęło czterdzieści osiem godzin. Jeśli Wkrótce nie odnajdę dziadka... - Quincy zamilkł. Jego córka kształciła się na policjantkę. Musiała wiedzieć, że szanse na odnalezienie dziadka maleją

- Czy przeciwko pana byłej żonie toczy się jakieś postępowanie? - Nie. - Czy jej śmierć przyniosłaby panu jakieś korzyści materialne? - Nie. Rainie odwróciła się do detektywów. - Czy mi się wydaje, czy w tym wszystkim nie widać żadnego motywu? Sprawdź na wypadek, gdyby nie zapadł zadowalający wyrok w sądzie karnym. Nie zdziwię się, jeśli to samo zrobią rodzice Melissy Avalon. No i zostają nam jeszcze wszystkie dzieciaki, które odniosły obrażenia, choć nikt nie został poważnie ranny. Ich rodziny pewnie podzielą się na dwa obozy. Jedni będą woleli jak najszybciej o wszystkim zapomnieć, a drudzy zmobilizują maksymalne środki i zaczną domagać się krwi. – Ale po co skarżyć biuro szeryfa? – zapytała z nachmurzoną miną Rainie. – Jesteśmy tak biedni, że większość policjantów pracuje ochotniczo. A jeśli już dostajemy jakieś pieniądze, to z kasy miasta, co znaczy, że praktycznie kosztami procesu zostaną obciążeni mieszkańcy Bakersville. – Miasto i biuro szeryfa są ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej – wyjaśnił Sanders. – To polisy warte miliony i dobry prawnik będzie przekonywał, że można na tym zarobić, a stracą tylko firmy ubezpieczeniowe. – Ale wtedy składki ubezpieczeniowe pójdą w górę, podatki pójdą w górę i znowu odbije