- Ale to ju¿ bez znaczenia. Wezwałem Phila, zmieni jej

- Wiec tak dostawałes sie do domu - powiedziała, patrzac na pilota. - Alex ci to dał? - Madra dziewczynka - pochwalił Monty, podrzucajac Jamesa. -Zaraz bedziemy w srodku. - I co bedziemy robic? - spytała. - Czego własciwie chcesz? - Pieniedzy. - Nie mam pieniedzy. - Ale masz do nich dostep... przez komputer. Zrobisz tylko kilka transferów. - Spojrzał na nia z ukosa. - Co znaczy kilkaset patyków wobec ¿ycia twojego dziecka? - Nie moge sie nawet zalogowac - powiedziała Kylie. - Nie znam... nie znam haseł. - Jasne, ¿e znasz. Robiłas to setki razy. Widziałem. - Naprawde nie moge. Nie jestem Marla. - Jasne. Ju¿ to słyszałem. - Ale to prawda! Zamieniłysmy sie... - Zamknij sie, dziwko! Kylie była zrozpaczona. To sytuacja bez wyjscia. Monty http://www.abc-medycyny.edu.pl Nie umieraj! Nie umieraj! Nick przyhamował gwałtownie i skrecił w boczna uliczke. Zatrzymał samochód na miejscu zarezerwowanym dla samochodów dostawczych. Marla nie zauwa¿yła nawet, kiedy wóz stanał, ale poczuła, ¿e objał ja ramionami. Nie broniła sie, kiedy przyciagnał ja do siebie. - Css... wszystko bedzie dobrze - powiedział, chocia¿ Marla wiedziała, ¿e to kłamstwo. Pocałował ja w czubek głowy, przyciskajac ja mocniej do siebie. - Zabiłam ja, Nick - powiedziała, czujac nieznosny ból w sercu. Znowu widziała bezwładne ciało Pam wylatujace przez przednia szybe. Krew. Ciemnosc. Zacisneła kurczowo palce na kurtce Nicka i płakała rozpaczliwie. Przypomniała sobie, ¿e

- Tia V? - zabrzmiał czyjś przerażony głosik i Shelby, która próbowała zrzucić z siebie Rossa, zobaczyła pyzatą buzię chłopca w korytarzu. - Mały Ramónie, uciekaj... och, słodki Jezu! - Vianca histeryzowała. Dźwignęła się na nogi i złapała dziecko, gdy tymczasem płomienie zaczęły trawić zasłony i z żarłocznym trzaskiem przesuwały się w stronę sufitu. - No, idziemy, Shelby. - Ross podniósł Shelby z podłogi. Zataczając się, zamachnęła się na niego i chybiła. Dym wypełnił jej nozdrza i płuca. Zaczęła kasłać. Wciąż walczyła, ale Ross przerzucił ją sobie przez ramię. - Oboje Sprawdź - Dobrze, Marla, skoro nalegasz - rzekł chłodno. - My, to znaczy ty i ja, bylismy kochankami. - Co? - wykrzykneła. Nie, nie, nie... na pewno nie! To niemo¿liwe. Miała romans z bratem swojego me¿a? A jednak musiała przyznac, ¿e było w nim cos atrakcyjnego... pociagajacego. - Nie przejmuj sie tym. To stara historia - dodał Nick. – Rzuciłas mnie dla Aleksa. Poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy. Słyszała przyspieszone bicie własnego serca. Chciała zaprzeczyc, ale wyraz jego ciemnych oczu, otwartosc, jaka w nich dostrzegła, przekonały ja, ¿e to prawda. Opadła na poduszki. Zrobiło jej sie słabo.