158

nowego. Zapalił się napis „zapiąć pasy”. Samolot przygotowywał się do lądowania. Quincy starannie schował kasetę z nagraniem przesłuchania i notatki. Zmarszczył brwi. Nie miał jeszcze zbyt wielu informacji o sprawie, ale odkrył już kilka elementów, które nie dawały mu spokoju. Na przykład, strzał wymierzony precyzyjnie w czoło nauczycielki. Trzeba dowiedzieć się czegoś więcej o stosunkach między nią i Dannym. A czas strzelaniny? Dlaczego do tragedii doszło w chwili, gdy wszyscy uczniowie wrócili do klas? Taka strategia miała chyba na celu ograniczenie szkód, jakby sprawca nie chciał skrzywdzić zbyt wielu osób. No i na koniec samo przesłuchanie. Sądząc z tonu, dzieciak był w stanie szoku – niezbyt szczęśliwa okoliczność przy składaniu zeznań. Poza tym choć policjantka starała się chłopca otworzyć, zbaczając na bezpieczne tematy, zadała zbyt wiele pytań naprowadzających. To błąd w przypadku dzieci, gdyż zamiast mówić prawdę, skłonne są podawać odpowiedzi, których ich zdaniem dorośli oczekują. Quincy’emu nie dawało też spokoju powtarzane przez Danny’ego zdanie, że jest bystry. Coś tu nie grało. Zastanawiał się, jakie ma szanse, by uzyskać od prawnika chłopca zgodę na przesłuchanie. I jakie ma szanse na miłe przyjęcie przez miejscowe władze. Pierce Quincy uśmiechnął się. Policja z Bakersville powita agenta federalnego z otwartymi ramionami? Wątpliwe. Zaczął zabawiać się w zgadywanie, jakimi to epitetami obrzuci go funkcjonariuszka Lorraine http://www.abc-budownictwa.net.pl/media/ kanapkę i pomyśleć. Nie najadła się specjalnie, ale za to rozjaśniło jej się w głowie. Skąd mroczna postać mężczyzny na jej werandzie? Dlaczego jakiś nieznajomy opowiadał o jej matce w barze w Seaside? Skąd strzelba na jej sofie? Bo w którymś momencie zaczęło chodzić właśnie o nią. Zabójca nie rozpłynie się w powietrzu. Quincy miał rację. Ten szaleniec jeszcze nie skończył. Rainie zaparkowała samochód na początku podjazdu. Już wiedziała, kogo szuka. Kiedy Danny w końcu wyszeptał jego nazwisko, wcale się nie zdziwiła. Ostrożnie przeszła lasem na tyły swojego domu. Było tak, jak się spodziewała. Mann siedział spokojnie na werandzie, tuląc do siebie strzelbę jej matki. Weszła po schodkach i wymierzyła w jego pierś z pistoletu. – Witaj, Lorraine – odezwał się uprzejmie. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko mojej wizycie, ale zmęczyły mnie już te podchody.

stracił równowagę, więc instynktownie ją puścił. Usiłował unieść pistolet i wymierzyć. Rainie z całej siły uderzyła go krzesłem w głowę i barki. Zawył, kiedy krzesło i pistolet wyleciały w górę. Zrozumiał, że dał się nabrać na najstarszą ze sztuczek. - Suka! - ryknął. - Kimberly! - Rainie wrzasnęła drugi raz. - Pistolet! - Musiały odzyskać Sprawdź trzeba poruszać się bardzo ostrożnie, żeby nie zapaść się w nieznaną otchłań. Czasami w nocy budził się gwałtownie. Serce waliło mu jak młotem, przypominając, że powinien zadzwonić do Kimberly i upewnić się, że u niej wszystko w porządku, że wciąż ma jeszcze jedną córkę. Co za ironia! Wieczorem nieraz miał chęć zatelefonować do Bethie, bo chociaż go nienawidziła, była osobą, która kochała Mandy. Była łącznikiem między nim a jego córką. A z każdym dniem możliwość zachowania tej łączności gwałtownie malała. Quincy nie sądził, że będzie mu tak trudno. Był człowiekiem wykształconym, doktorem, znał z teorii pięć stadiów żałoby i końcowy stan chaosu, zarówno fizyczny, jak i emocjonalny. Wtedy człowiek powinien jeść dużo świeżych owoców i warzyw, uprawiać jakieś intensywne ćwiczenia i unikać