Cofnęła się jeszcze o krok, aż oślepiło ją światło.

- Dzień dobry - odparł zagadnięty. - W czym mogę panu pomóc? - Chciałbym zapytać o grób Chada Galbraitha. - Scott wskazał w stronę alejki, w której pochowany był brat. -- Kto się nim opiekuje? - Nie mam zielonego pojęcia. - Nigdy pan nikogo nie widział? - Ktoś się nim niewątpliwie zajmuje. Moim zdaniem kobieta. Bardzo tajemnicza zresztą. To najbardziej zadbany grób aa całym cmentarzu. Nawet zimą ktoś kładzie tam wieńce z gałązek jodły. Scott zastanawiał się nad tym, idąc z powrotem w stronę samochodu. Tajemnicza kobieta. Kim mogła być? I dlaczego postanowiła zaopiekować się grobem jego brata? Dopiero po długim czasie zmusił się do myślenia o innej kobiecie. O pięknej i czarującej Camryn Moffat, z którą zamierzał zjeść kolację. O kobiecie, którą zamierzał uczynić swoją żoną. R S ROZDZIAŁ SZÓSTY http://www.470er.pl/media/ dziadkami, a Lizzie usiadła obok na otomanie. Willow nie wiedziała, jak w tej sytuacji powinna się zachować. Zwróciła się w stronę Scotta, prosząc niemo o jakąś wskazówkę. Scott na widok jej nowego niebieskiego mundurka stanął jak wryty. Camryn patrzyła na nią z przerażeniem. Choć w przeciwieństwie do Mikeya nie krzyczeli „nie, nie, nie", wyraz ich twarzy mówił sam za siebie. Po chwili niezręcznego milczenia doktor Galbraith zwrócił się do teściów: - Elly, Craig, chciałbym, żebyście poznali naszą nową nianię, pannę Tyler. - Spojrzał ponownie na niebieski mundurek i Willow zdawało się, że dojrzała w jego oczach iskierki rozbawienia.

pani mogła nienawidzić mnie do woli - uśmiechnął się ironicznie. Proszę... R S ROZDZIAŁ DZIESIĄTY - Rozejm? - Willow odetchnęła z ulgą. - Z największą przyjemnością - uśmiechnęła się. - Myślę, że na parę godzin Sprawdź - Panna Stoneham pomogła nam to wszystko rozplanować i zrobiła ramki - wyjaśniła Diana, zdecydowana podkreślić zasługi Clemency. - Widzę, że nieoceniona panna Stoneham napisała również doskonałe wprowadzenie - dodał markiz. Powiedział to dziwnie znaczącym tonem i Clemency wyczuła w jego głosie ukryte ostrzeżenie, coś, czego należy się obawiać. Jakby wiedział, że nie jest panną Stoneham. Co za bzdury, skąd mógłby się dowiedzieć? Lysander, który wcześniej studiował pognieciony list Clemency z Russell Square, znalazł właśnie brakujący kawałek układanki. Teraz jednak nie zdradził się z tym ani słowem, a po kilku minutach Timson ogłosił, że podano kolację. Dopiero następnego popołudnia markiz wezwał do siebie Clemency. Przygotowywała właśnie lekcję francuskiego, gdy wszedł Timson. - Jego lordowska mość pragnie zamienić z panienką kilka słów w gabinecie. Oczywiście, gdy będzie pani wolna. - Na... naturalnie - wyjąkała. - Gdzie jest markiz? - U siebie w gabinecie - powtórzył cierpliwie Timson. - Dziękuję, zaraz do niego pójdę. Służący ukłonił się i wyszedł. Clemency podbiegła do lustra, poprawiła włosy i ułożyła kołnierzyk. Dlaczego się tak denerwuje? Minął już ponad tydzień od wydarzeń na jarmarku i markiz okazał dostatecznie jasno swoją obojętność. Czyżby doszukał się czegoś na jej temat? A może ta wstrętna panna Baverstock napisała o niej kolejne kłamstwa? Wzięła głęboki oddech i zeszła po schodach. Gdy zajrzała do gabinetu, markiz stał przy oknie.